niedziela, 29 grudnia 2013

''Remember The Time cz.2''

Hej !
Specjalnie na życzenie mojej przyjaciółki, kolejna część.
A i jeszcze coś! bym zapomniała!  
Jutro w poniedziałek (30.12.2013) na CANAL+HD (kanał 30) o 22:30 jest dokument o Michaelu  "BAD 25" PO POLSKU!!! tak ze jeżeli ktoś ma ten kanał niech ogląda. Ja niestety nie mam :C 
Zapraszam do czytania.
###################################################################################
###################################################################################
-Ej Lu, a kto to?- zapytał mnie Tito
-aaa, to...to Amy, moja przyjaciółka z NY- powiedziałam i nagle posmutniałam
-eeej, co jest? tęsknisz za nią, co?- zapytała mnie Toya
-Trochę, nikogo tu nie znam więc wiecie...- powiedziałam i urwałam jak to ja miałam w zwyczaju
-no nie wiemy...dokończ- powiedział podchwytliwie Marlon
-no czuje sie dziwnie, jak już mówiłam nikogo nie znam- powiedziałam  a cała reszta zachichotała
-jak to nie znasz? a my to co?- zapytał mnie Jackie
-szła dzieweeeeczka do laseeeczka- podśpiewywał Tito
-A tobie co? czyżby mój tato poczęstował cię swoją naleweczką?- zaśmiałam się a za mną wszyscy
-A co? boisz sie że ci chate rozwale?- poruszył śmiesznie brwiami
-raczej rozdupcys- oznajmiłam, po czym usłyszałam kolejne salwy śmiechu
-Lucy, jesteś bardzo zabawna- stwierdził rozbawiony Michael
-Ja...geniusz rozśmieszania ludzi, do usług- ukłoniłam sie 
-ej no ładna ta twoje koleżanka, jakby przyjechała to...no...no dryndnij- powiedział  Marlon
-a ja zaklepuje Lucy- powiedział Tito i objął mnie w tali
- a idź odemnie psycholu!- wyrwałam sie chichocząc
-widzisz? ona woli mnie- Jackie przybliżył się do mojej postaci
-wiecie co?- zapytałam poważnie
-co?- zapytali chórem
-jesteście nienormalni. Chyba najspokojniejszy to jest Michael- powiedziałam i zachichotałam
-ojjj, żałuj że to powiedziałaś młoda damo...król łaskotek I się z tobą policzy- oznajmił ''złowrogim'' tonem Mike
-już sie boje- prychnęłam
-Lu...on mówi serio- szepnęła do mnie Toya
-taa? nie wierze- udałam niedowierzający ton
-nie jestem takim nudziarzem za jakiego mnie uważasz- powiedział  i stanął przy oknie
-oho..już sie obraził- powiedział Jeremine
-cicho bądź- powiedział zły
- no Mike, nie wkurzaj sie. Żartowałam- dźgnęłam go palcem w brzuch
-eej- zaczął się śmiać
-no i widzicie? magijaaa- zamknęłam oczy i zaczęłam wymachiwać moją niewidzialną różdżką
-wow, nadal oglądasz bajki?- Randy zatrzepotał kasetą z moją ulubioną bajką ''kopciuszek''  
-a coś ci nie teges? oglądam  i co z tego?- zapytałam unosząc brwi
-a tak, nasz Michael też lubi takie seanse- zachichotał 
-masz coś do moich bajek disney'a?-zaśmiałam się
-taak, będę twoim księciem a ty kopciuszkiem- odrzekł po chwili
-chyba śnisz- prychnęłam
-dzieci! wracamy do domu! późno już!- spojrzałam na zegarek- rzeczywiście późno
-niestety musimy iść- Mike posmutniał 
-Toya masz tu mój numer, jak coś to dzwońcie- powiedziałam 
-dzięki, zadzwonię- oznajmiła
Pożegnałam się z wszystkimi- no...prawie
-no...to część- powiedział Michael i mnie przytulił
-jeżeli to prawda ze lubisz disney'a to zapraszam cię jutro na seans- szepnęłam mu na ucho. No co? przystojny jest. Ma prawo mi się ktoś podobać nie?
W odpowiedzi uśmiechnął się i pokiwał głową. Kiedy wszyscy się już ulotnili, poleciałam szybko na górę.
Byłam wykończona, fajnie się z nimi rozmawiało. Toya rzeczywiście ma jakiegoś fioła na punkcie ciuchów. 
Mimo iż nie rozmawiałam za bardzo z Michaelem, spodobał mi się. Ta jego nieśmiałość...było to widać w oczach...takie czekoladowe...mm...a właśnie, zjadłabym czekolade
Po skonsumowaniu mojej kochanej mlecznej czekolady, zrobiłam wszystkie te nudne czynności które robi się przed snem i ułożyłam się wygodnie na moim wielkim łożu.
Nie mogłam usnąć więc zaczęłam liczyć owce...1...2...3....4...i przy piątej oczy mi się już zamknęły i usnęłam.
Jak to się stało? czyżby owce nagle zaczęły działać usypiająco?

 

sobota, 28 grudnia 2013

''Remember The Time cz.1 ''

Hej !
Chciałam was poinformować iż zaczynam nowe opowiadanie. Oczywiście będą dalsze części o losach Alex i Michaela, ale tym czasem zaczynam zupełnie inną historię.
Zapraszam do czytania i mam nadzieję, że się spodoba.
#################################################################################
#################################################################################
Mamo! o której przychodzą Jacksonowie?- krzyknęłam z mojego pokoju
-Mają być o piętnastej- odkrzyknęła moja rodzicielka robiąc jakąś sałatkę
Hmm...Jackson...dobrze znałam to nazwisko z gazet i telewizji. Z tego co wiem są bardzo sławni- pomyślałam
Dopiero co przeprowadziliśmy się z Nowego Yorku, nikogo tu nie znam co oznacza że trzeba zrobić dobre wrażenie na naszych gościach. Podobnież mają dużo dzieci a co to oznacza? nowe przyjaźnie.
Ubrałam swoją ulubioną bluzke z myszką Mickey i czarne jeansy. Jak to zawsze mówią ''bądź sobą'', więc nie będę się jakoś specjalnie stroić.
A tak w ogóle całkiem zapomniałam się przedstawić. Jestem Lucy De Vine, 20- letnia dziewczyna.
Obecnie mieszkam w Gary, w stanie Indiana. Jak już mówiłam pochodzę z Nowego Yorku. Nie lubię się specjalnie wyróżniać, jestem z natury nieśmiała.
Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, zawsze za mną latano i chwalono moją urodę. Ja jakoś nigdy tej ''urody'' nie widziałam.
Moje brązowe włosy nigdy się nie układały, za szczupła to ja też nie byłam ale nigdy jakoś nie przejmowałam się tym.
Punktualnie o 15 po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Siedziałam jeszcze w pokoju, a z dołu było słychać głosy co oznaczało że liczba osób w salonie jest bardzo duża. Postanowiłam zejść, co mi tam.
-Witaj Meg ! Dawno się nie widziałyśmy. Proszę poznaj moje dzieci: Marlon, Jackie, Tito, Jermailne, Randy, Michael, La Toya, Janet i Rebbie. A to mój mąż, Joseph- moje oczy skierowały się na ostatnią osobę mianowicie ojca, tak licznego rodzeństwa. Trochę mu się przyjrzałam. Nie wyglądał na miłego.
-Witajcie! Miło was wszystkich poznać- powiedziała ciepło moja mama- ależ przystojni ci twoich chłopcy. To jest mój mąż James, a to- wskazała na mnie palcem- to Lucy, moja córka
-Dzień dobry- powiedziałam się nieśmiało
-Czeeść!- krzyknęli  chórem. Zgrane rodzeństwo, nie ma co.
-Witam piękną panią, Tito jestem- ucałował szarmancko moją rękę, jak zwykle spaliłam cegłe
-Oh...Braciszku, ty zawsze tak musisz?- zapytała jakaś dziewczyna...chyba La Toya...tak.
-Mogę mówić co ciebie Lu?- zapytała tym razem w moją stronę
-Taak, jasne.- powiedziałam i przebiegłam znów wzrokiem po pomieszczeniu
W kącie po prawej stronie stało on. Ciemne loczki opadały mu na czoło, a brązowe oczy połyskiwały niesamowitym blaskiem. Po chwili się skapnęłam, że tak stoję i gapie się na niego jakbym miała go zaraz zjeść. Spojrzałam na mamę.
-Zapraszam więc do salonu- wskazała pokój moja mama
-Mogłybyśmy pogadać na górze?- zapytała mnie szeptem La Toya, wyglądała przyjaźnie.
-Nie sądzę aby moja mama nam pozwoliła...wepcha we mnie tą sałatkę...twierdzi ze muszę przytyć- moja towarzyszka roześmiała się
-Z czego się tak śmiejesz Toya?- zapytał do tej chwili Michael który nie odezwał sie ani słowem
-Z ciebie się śmiejemy- odparłam odważnie, a co?
-Łoo...szybko się uczysz, jem trzeba tak dokuczać- powiedziała i puściła mi oczko
-Mamo, my idziemy z La Toyą na górę pogadać- oznajmiłam wszystkim
-Niee, tylko nie to. Uważaj na nią, zaciągnie cię w szał ciuchów i zakupów- ostrzegł mnie Jackie
-Nie przejmuje się tym- powiedziałam z uśmiechem

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta

Witajcie !
Jak już wiecie dziś wigilia, z tej okazji chciałabym Wam życzyć zdrowia,
 szczęścia oczywiście, góry prezentów, udanego sylwestra i żebyście się najadły w czasie kolacji
wigilijnej.  A przede wszystkim aby rok 2014 był jeszcze lepszy i przyniósł wszystko co najlepsze!


Rozdział XIX

Hej !
Jeżeli jeszcze nie wiecie to 29 grudnia o 20:05 na polsacie, będzie leciał w TV This Is It :D
A tak wgl to jeżeli moglibyście to zagłosujcie w tym:
 http://mostfamousperson.net/ na Michaela.
Tą notke dedykuje mojej przyjaciółce która teraz leży w szpitalu. Wracaj do zdrowia.
###################################################################################
###################################################################################
-Mike! dzwoń po karetke!- krzyknęłam do zdezorientowanego Michaela
-Już, już- szukał telefonu w kieszeni
-Julie, słyszysz mnie?- mówiłam do niej
-Zaniosę ją do domu, lekarze zaraz będą.- powiedział po czym wziął ją na ręce
Położyliśmy Julie na kanapę. Źle wyglądała, krwawiła z tyłu głowy. I znów moja wina...czemu ja ściągam na ludzi samo nieszczęście?- dopiero po chwili doszło do mnie że powiedziałam to na głos
-Alex...- zaczął Mike, ale do pokoju wparowało 3 lekarzy
-Co się stało?- zapytał jeden z nich
-Miała wypadek...- powiedział Michael
-P...pan Jackson?- zapytał zdziwiony
-Czy odpowiedź to pytanie jest konieczna?- zapytał zdenerwowany
-Zabieramy ją do szpitala- ogłosił lekarz
Pojechaliśmy za karetką. Dobrze że Julie mieszkała blisko. Miałam wyrzuty sumienia. To wszystko przeze mnie...znowu.
-proszę poczekać na korytarzu, musimy zrobić badania- wyjaśnił pan James i szybkim krokiem poszedł do sali nie daleko nas.
-Mike....to moja wina- rozpłakałam się
-Kotku...czemu uciekałaś?- zapytał i objął mnie ramieniem
-Źle się czuję z tym że przeze mnie wszyscy cierpią- powiedziałam smutna
-To nie prawda, to był wypadek. Czasu już nie cofniesz.- powiedział i mnie przytulił
Sekundy mijały które przeradzały się w minuty, a minuty w godziny.
W końcu wyszedł z sali lekarz.
-Z głową wszystko dobrze, trzeba było założyć szfy, a tak to wszystko dobrze.Możecie do niej wejść- powiedział-Nic im już nie zagraża
-Słucham?- zapytałam zdezorientowana-im?
-Pani Smith zostanie mamą- powiedział
Stałam tak osłupiała. Słowa które przed chwilą usłyszałam narazie jeszcze do mnie nie dotarły...dopiero po chwili..
-Jupi!!!- krzyknęłam i rzuciłam się na Michaela
Cały smutek zniknął a zastąpiła go radość. Będę ciocią !
-Jezu...ej...wyobrażasz sobie Julie i...i...i dziecko?- zapytał Mike
-No nie.,..ciekawe jak ona to przyjmie...przecież ona nawet siebie nie umie porządnie upilnować- powiedziałam i zachichotałam
-Cieszę się, ze wrócił ci humor- powiedział i uśmiechnął się
-Chodźmy do niej!- krzyknęłam i pociągnęłam go za rękę w strone sali gdzie leżała Blondi.

Głosowanie !

Hej Moonwalkers !
Głosujcie na Michaela http://mostfamousperson.net/ jest narazie na 1 miejscu ale wszystko moze sie zmienić.
Pozdrawiam
P.S Notka wieczorem

piątek, 20 grudnia 2013

;c

Hej wszystkim !

Chciałam was bardzo przeprosić, a zwłaszcza Jacksonke...ale dziś nie będzie notki tak jak miała być.
Po prostu przyszłam z tańców i się zacięłam. Muszę ją jeszcze dopracować.
Mogę wam obiecać że wam to wynagrodzę. :)
Jeszcze raz przepraszam tych którzy czekali na kolejną jeszcze dziś ale naprawdę nie dam rady.


czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział XVIII

Hej !
Nie wiem co tu napisać... nic ciekawego się nie działo. Więc nie gadam, zapraszam do czytania.
##################################################################################
##################################################################################
Obudziłam się bardzo wcześnie. Zegar wskazywał 5:00 nad ranem.
Obróciłam się na drugi bok, gdzie spał Mike.
Poleżałam tak chwilę wpatrując się w niego i wstałam.
Stanęłam przy oknie, patrząc na letni krajobraz. Mimo iż było ciepło, nie dało się jakoś odczuć tych wakacji..wolności.
A tak w ogóle przydałoby się już wrócić do domu. A rodzice nadal myślą, że siedzimy sobie spokojnie na Hawajach i popijamy drinki.
Co ja im powiem? ''Mamo, tato. Ktoś nas porwał, a potem mnie zgwałcili'' ?
Właściwie to chciałabym już wrócić. Za dużo wrażeń jak na niecały tydzień.- westchnęłam cicho
Nie mogę się teraz załamać poraz kolejny...nie mogę.To miały być najlepsze wakacje w moim życiu...a jednak się myliłam. Pierwszy raz byłam w obcym kraju...rodzice wyjeżdżali często ale ja nigdy nie jechałam z nimi.
Czułam się przez to źle...nic nie zobaczyłam, nic nie zwiedziłam. Mama i tata zawsze potrzebowali spokoju, nigdy nie byli jacyś tacy na luzie...może czasami. To zawsze z dziadkiem jeździłam tu i ówdzie. Pokazywał mi różne miejsca o których wiedzieliśmy tylko my.
Po jego śmierci nie mogłam się pozbierać. Byłam w kompletnej rozsypce.
Dlaczego tu jest tyle zła? tyle cierpienia? czasem zastanawiam się jak jest po drugiej stronie...
Czy rzeczywiście jest tam spokój? zero smutku i łez? wszyscy są dla siebie mili?
Na te pytania na razie nie dostanę odpowiedzi
Odwróciłam się i spotkałam spojrzenie Michaela. Patrzył na mnie tym samym przenikliwym spojrzeniem. Wiedziałam co będzie za chwile, nie chciałam o tym rozmawiać. Jestem osobą która raczej nie mówi o swoich problemach wszystkim do okoła.
-Co się stało, słońce?- zapytał czule, siadając na łóżku
-Eh...nic takiego- powiedziałam dziwnym tonem który nie był do mnie podobny
-Przecież widzę. Źle się czujesz? może trzeba lekarza?- jak zwykle troskliwy Michael
-Nie fizycznie, ale psychicznie tak...czuję się źle- odpowiedziałam smętnie
-Mi też nie jest łatwo...wyobrażam sobie co czujesz, naprawdę gdybym mógł zrobiłbym wszystko aby to zdarzenie nie nastąpiło- powiedział Mike i pogłaskał mnie po policzku
-Tego się nie da wyobrazić!- krzyknęłam- A wiesz jak ja się tak naprawdę czuję?
-Proszę...nie krzycz- powiedział spokojnie
-Czuję się obrzydliwie, masakrycznie, czuję do siebie całej wstręt...tak naprawdę nikt nie wie jak to jest ! Jak ja sie czuje...tylko ten kto został tak samo obrzydliwie skrzywdzony jak ja!- krzyknęłam i wybiegłam na korytarz
-Alex, co sie stało?- pytała Julie kiedy zakładałam buty
-Odczepcie się wszyscy ode mnie!- krzyknęłam na nią
-Uspokój się, piłaś coś czy sie naćpałaś?- zapytała prosto z mostu łapiąc mnie za ramiona
-Nic nie piłam idiotko!- wyrwałam się
-Stój Alex!- krzyknął tym razem Michael schodzący szybkim krokiem ze schodów
-Wiecie co?! Walcie sie!- powiedziałam i wybiegłam z domu na ulice
-Wróć!!- krzyknął Mike biegnąc za mną
-Zostaw mnie!- biegłam ile sił w nogach, aż do momentu kiedy oślepiło mnie jakieś światło
-Alex!!- ktoś krzyknął





czwartek, 12 grudnia 2013

XVII

Hej !
Co tam u was? Doszłam ostatnio do wniosku, że mam dziwne sny :D
Jeżeli moglibyście to proszę was abyście polubili tą stronkę: https://www.facebook.com/pages/Michael-Jackson-strona-nieoficjalna/659051654155799
Moja przyjaciółka dopiero założyła. A teraz , zapraszam do czytania.
###################################################################################
###################################################################################
Obudził nas krzyk Julie.
Zerwałam się z łóżka jak poparzona a za mną Mike.
-Boże, coś ci sie dzieje?- zapytałam zaspana
-Ja umieram...umieram, słyszycie?! moja głowa...boże..za jakie grzechy?!- narzekała blondi a Michael zaczął się śmiać
-Trzeba było tyle nie pić...pijaczko- śmiał się
-Czy ty wiesz co wczoraj wyrabiałaś?- powiedziałam ze śmiechem. Miałam niesamowity humor.
-eee...dostałaś z liścia?- powiedziała niepewnie, a Mike po raz kolejny wybuchł śmiechem
-Niee, ale dzwonienie do swojej matki i pytanie się czy ma dzieci...to już masakra...- powiedziałam
-A no i jeszcze jak wyciągnęła gołąbki z zamrażalki i krzyczała: Leć ptaszku! Leć!- myślałam że już nie wytrzymam.
-I wy nie uciekliście do domu? dziwie się, że ze mną wytrzymujecie- powiedziała- są kuźwa jakieś proszki? bo mi głowe rozjebie
-Mogłabyś wytrzymać chociaż godzinkę bez przeklinania?- zapytał Mike
-Hmmm...nie- wyszczerzyła się- On zawsze taki grzeczny?- szepnęła
-Słysze to- powiedział mój chłopak
-Masz problem, seksiaku- stwierdziła i usiadła na krześle
-Ejej...przystopuj- zwróciłam jej uwagę
-Czy ty przypadkiem do końca wytrzeźwiałaś?- zapytał Mike i przyłożył jej rękę do czoła
Dopiero to zauważyłam...miał jakąś jasną plamę na prawej ręce. Musiałam z nim porozmawiać....
-Michael...mam do ciebie sprawę- powiedziałam i pociągnęłam go w stronę salonu
-O co chodzi?- zapytał zaniepokojony
-Co to jest?- zapytałam wskazując na prawą dłoń
Spuścił wzrok...czyli dobrze myślałam.
-Ja wiem co to jest...jesteś chory?- zapytałam troskliwie
-Noo...tak- spojrzał w końcu na mnie
-Czemu mi nie powiedziałeś?- popatrzyłam na niego z wyrzutem
-Alex...wiesz jak ja będę wyglądał? będę kropny...będzie jeszcze gorzej niż teraz...- mówił smutnym głosem a ja nie mogłam uwierzyć w to co słysze
-Mike...czy ty siebie słyszysz? jesteś najprzystojniejszy, najsłodszym i najmilszym facetem jakie stąpa po tej ziemi- powiedziałam- mam wymieniać dalej? i żadna choroba tego nie zmieni
-Nie...wiem że chcesz mi tylko poprawić humor, ale ja sam wiem jaka jest prawda- powiedział
-O nie mój drogi ! Tak nie będzie! W tej chwili popatrz na mnie- powiedziałam stanowczo
Nadal jego wzrok był skierowany na podłogę...
-No spójrz- podniosłam jego głowę. W jego oczach widać było kryjące się łzy- Tylko spróbuj mi zaprzeczyć! kocham cię i uważam że jesteś cholernie przystojny więc, jak to blondi mówi ''ogar'' i głowa do góry- pocałowałam go


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział XVI

Hej !
Jakoś mnie wena naszła i napisałam od razu 2 rozdziały. :) Myślę, że się spodoba, nie wiem dlaczego ale zawsze na historii najwięcej mi przychodzi do głowy xd
Nie przynudzam, zapraszam do czytania.
###################################################################################
###################################################################################
Obudziło mnie głośnie śpiewanie..a raczej wycie. Mike słodko spał i od czasu do czasu pomlaskiwał. nie chciało mi się już spać więc zeszłam na dół.
Już na schodach dało się usłyszeć lecącą z radia piosenkę Presleya i ''cudowny'' głos Julie.
Wspaniała kompozycja- pomyślałam z ironią
-Juuuuhuuuuu- zawyła
-Boże najświętszy, na piosenkarkę to ty się nie nadajesz- stwierdziłam i usiadłam przy stole
-Masz coś do mojego boskiego talentu?- zatrzepotała rzęsami.
-Nie no co ty. Ale całą dzielnice chyba obudziłaś- powiedziałam
-Jak się czujesz?- zmieniła temat
Nie chciałam o tym za bardzo mówić, krótko mówiąc trochę się tego wstydziłam.
-Co sądzisz o małej imprezie?- chyba wyczuła mój niesmak do opowiadania o tej sprawie.
-Nie, dzięki. Nie czuję się na siłach- odpowiedziałam i oparłam brode na ręce
-Ej no ale kuźwa nie możesz tylko leżakować- powiedziała z politowaniem- leżing, leżing i leżing. Za niedługo to może jeszcze przykleisz się do fotela
-Nie przesadzaj- powiedziałam tępo wpatrując się w ściane
Julie była taka strasznie pozytywnie nastawiona do życia, humor jej ciągle dopisywał
-Eh, jak chcesz. Będziesz żałować- powiedziała- a gdzie twój pan boski tyłek?- poruszyła śmiesznie brwiami
-Śpi, jest pewnie wykończony po tym całym zdarzeniu
-Spoko, jakby co to możecie tu zostać, bo jak już mówiłam idę dziś do klubu- powiedziała- ale...macie mi nie demolować sypialni jak was zostawię samych- spaliłam buraka
-Eh, wiesz..jeżeli będzie taka potrzeba to nie martw się..twój pokój będzie pierwszy- powiedziałam i zachichotałam
-Ale wiesz...jak coś to ja zaklepuje role ciotki chrzestnej- powiedziała uradowana
-Na razie ci to nie grozi- powiedziałam
Usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Odwróciłyśmy głowy, Mike stał w drzwiach
-Co komu nie grozi?- zapytał rozbawiony
-Nie nic, tak sobie gadamy- powiedziała za mnie blondi

Cały późniejszy dzień przesiedziałam przed TV...nawet nie patrzyłam co leci tylko oglądałam.
Zbliżała się godzina 18...Julie idzie w końcu na tą impreze czy nie?
-Ej ! Blondi idziesz do tego klubu?- krzyknęłam
-No właśnie zaraz się wybieram- wyjrzała za ściany
-To się lepiej pośpiesz, a w ogóle o której wrócisz?- zapytałam
-A chuj wi- powiedziała
-Eghem- odchrząknął Mike. Taa..on to święty jest, przeklinania nie lubi.
-Oj ty to już cicho bądź, panie całe życie grzeczny- powiedziała Julie- ja idę, nara ludzie- trzasnęła drzwiami
-Nie zazdroszczę facetowi który weźmie z nią ślub- powiedział Michael. Spojrzałam na niego
-A skąd masz pewność, że w ogóle kiedyś wyjdzie za mąż?- zapytałam podejrzliwie 
-No w tym też racja- stwierdził i pocałował mnie w policzek
-Już się domyślam co będzie się dziać kiedy wróci- zachichotałam
-Ona plus alkohol? to odpowiedni skład- śmialiśmy się
*4 godziny później
-Joooooooooooł osły- w drzwiach stanęła  pijana blondi
-No i masz- westchnął Mike
-Gadaj..ile wypiłaś?- zapytałam przez śmiech patrząc jak Julie niezdarnie próbuje dojść do kanapy
-całą butelke..?- to było raczej pytanie
-Na pewno?- uśmiechnęłam się do Michaela
-No może jedną i połowe drugiej?- no i nawet nie pamięta ile wypiła...
-Boziu..wiedziałem że tak będzie...- powiedział Mike
-A ty sie przymnij! przyjebała bym ci ale wiesz...wole cie nie narażać na dostanie moim obcasem- powiedziała groźnie- a teraz nie gapcie sie tak, tylko pomóżcie umierającemu człowiekowi którego okropnie mdli i chyba zaraz zwymiotuje na twoje buty Mich...- I BUM! O cholerka! nieźle sie wypiło...nawet mój ojciec tyle nie pije ani nie pił, ale spoko.
-NIE!!!- wydarł się Michael
-Przepraszam?- powiedziała niepewnie
-1..2..3..4..5..spokojnie..6...wyczyści się je...7...8...zaraz...co jest po 8?- zapytał śmiesznie Mike
-ee..10?- powiedziała blondi
-Mike?! serio?! serio?!- prawie krzyknęłam
-Jezu, kobieto nie krzycz tak bo masz głos jak dzwon- powiedziała Julie zatykając uszy
-O niee, ja cie jutro nie będe niańyć i podawać herbatkę. Czabyło tyle nie pić- ostatnie zdanie prawie krzyknęłam jej do ucha
-Co za ludzie...- szepnęła dziewczyna pod nosem
-eghem...my to słyszymy- powiedział rozbawiony Mike

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział XV

Heej !
Jak minęły mikołajki? Pochwalić się co kto dostał ;)
Zapraszam do czytania. 
################################################################################
################################################################################
-Wow, wyglądasz jak Michael Jackson- powiedziała Julie, właśnie tak miała na imię nasza ''wybawczyni''- nie wierze, muszę to sprawdzić- blondynka stanęła za Michaelem i zaczęła oglądać jego tyłek !
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu widząc zawstydzonego Michaela i Julie która w tym momencie klepnęła go w cztery litery.
-Ło..jaki realistyczny, czyli dziewczyny miały rację.- powiedziała blondi i zaczęłyśmy się śmiać a biedny Mike nie wiedział co robić.
-Ale to mi sie nie śni?- zapytała śmiesznie przymykając jedno oko
Nie- odpowiedziałam krótko. Zdziwiło mnie to, że mój chłopak prawie w ogóle nic nie mówił, no wiem że jest nieśmiały ale no wiecie wypadałoby coś powiedzieć.
-Nie no, ja takich cudów kuźwa nigdy na swe piękne paczadła nigdy nie widziałam- wyznała Julie
-Powiecie w końcu co was sprowadza do mojej pięknej krainy?- zapytała jak jakaś wróżka
Zaczęłam opowiadać co nie było takie łatwe dla mnie...kiedy miałam już mówić co było dalej, Mike złapał mnie za rękę dodając otuchy. Dobrze wiedział jak będę to przeżywała nie na samym początku ale później.
-I co dalej?- zapytała zaciekawiona blondynka
-No i później....- powiedziałam i nagle coś we mnie pękło...łzy powoli pojawiały się w moich oczach, Julie nie wiedziała o co chodzi...nie chciałam o tym mówić ale było za późno...musiałam.
-On...on...on mnie zgwałcił- nagle wybuchłam płaczem.
Mike mnie mocno przytulił, wreszcie czułam się bezpieczna...bałam się, że za niedługo pojawią się pierwsze oznaki mojej depresji. Zawsze tak miałam i mam, że po jakimś zdarzeniu które mnie dotknęło mam załamanie nerwowe...tylko Michael o tym wiedział i tak było dobrze.
-Oh..Alex, przepraszam że o to zapytałam...nie wiedziałam- powiedziała skruszona
-Nic się nie stało, ale moglibyśmy tutaj przenocować? trochę boję się o Alex- Mike spojrzał na mnie
-Jasne, zostańcie ile chcecie. Przynajmniej nie będę chodzić z pokoju do pokoju- powiedziała i zaprowadziła nas do pobliskiego pomieszczenia, dom był duży.
 Jak ona się nie boi tak sama siedzieć?
-Jeśli byście czegoś potrzebowali...czujcie się jak u siebie w domu, kuchnia jest na dole, w prawo- oznajmiła- dobranoc
-Alex? jak się czujesz?- zapytał troskliwie Mike
-Koszmarnie- odpowiedziałam i stanęłam przy oknie
-Może chodźmy już spać, domyślam się że nie uśniesz tak szybko... ale będę cały czas przy tobie- powiedział czule i pocałował mnie w policzek
Wiecie co było dziwne? że pozwoliłam się w ogóle dotknąć...jeżeli to byłby ktoś inny niż Mike, to nie wiem czy bym nawet się  odzywała...Od Michaela biło jakieś dziwne ciepło...był taki troskliwy i wyrozumiały...czasami zastanawiam się co on takiego we mnie widzi....zwykła szara dziewczyna z podwórka. A jednak zawsze mówił że jestem wyjątkowa.
Długo nie mogłam zasnąć, przewracałam się z boku na bok...a kiedy moje oczy próbowały odpływać do krainy snów, pojawiały mi się rysy człowieka...człowieka który niewyobrażalnie obrzydliwie mnie wykorzystał.

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział XIV

Hej !
Co tam u was? Ja od wczoraj oczywiście meega zaciesz ♥ Nie będę się wam chwalić.
Co do notki to może być troche nudna...ale nie wiem jak tam wy sądzicie. ;)
Zapraszam
###################################################################################
###################################################################################
Czułam do siebie wstręt i niesamowite obrzydzenie.
I co ja teraz zrobię?! Co się ze mną stanie? Co z Michaelem?! Nawet nie wiem czy on jeszcze żyje...
Czy to musi się tak skończyć? Dobra, za dużo tych pytań.
Siedzie właśnie w jakimś ciemnym pomieszczeniu, strasznie się boję...ale najbardziej tego że już nigdy nie zobaczę Michaela.
Może wydać się wam to dziwne, ale akurat w tym momencie chciałam zobaczyć tylko jego, mojego ukochanego.
Czuje się jak jakaś dziwka! Chcę umrzeć...wszystko mnie boli.
Do pomieszczenia wszedł ktoś jeszcze ale nie widziałam kto ponieważ okropny ból głowy zamazywał mi wszystko powoli.
-Właź tu i nie marudź gówniarzu!- rykną osobnik stojący przy żelaznych drzwiach. Czyli jednak Mike żyje?! Co za ulga.
-Kiedy nas wypuścicie?- zapytał dobrze mi znany głos. On chyba nie myśli że mu odpowie?
-To już nie moja sprawa. Spieprzymy stąd ale nie wiem jak wy...a nie! Wiem ! umrzecie- powiedział i zaciął ręce Michaela kajdankami, które były przyczepione do ściany.
Tajemniczy gość wyszedł...zapanowała długa cisza która trwała dla mnie bardzo długo.
Po chwili usłyszałam cichy szloch...czyżby Michael płakał?
-Tak bardzo cię przepraszam- powiedział załamującym się głosem
-Kochanie, to nie twoja wina- powiedziałam
Żałowałam że nie mogłam go teraz przytulić, czułam jak napływają mi do oczu łzy.
-A właśnie że moja!- krzyknął nagle- powinienem był cię chronić, wiedziałem że coś się wydarzy, wiedziałem! Jestem facetem i to jest mój obowiązek, chronić cię...jestem zwychłym tchórzem.
-Nie prawda, Mickey. To nie jest niczyja wina...oni są niebezpieczni. Nie obwiniaj się, kocham cię i nie chcę żebyś miał jakieś niepotrzebne wyrzuty sumienia- powiedziałam pewnie
-Jak się czujesz? pewnie koszmarnie. Kotku, tak bardzo przepraszam- powiedział i spojrzał na mnie.
No i co z tego, że było ciemno? jego wzrok można wyczuć na kilometr.
Zrobiło mi się go szkoda. Po chwili wpadłam na pomysł... we włosach miałam wsuwkę która służyła mi zawsze do zamykania drzwi do których nie miałam kluczy.
Ponieważ jedną rękę miałam wolną, wyjęłam ją z kosmyku mojej grzywki i zaczęłam rozpinać kajdanki zaciskające ręce Michaela.
-Alex, co ty robisz?- odparł zaskoczony 
-Ratuje nas- powiedziałam i wystarczyło jeszcze rozpiąć tylko mnie.
Gdy posuwałam się do tego czynu ktoś z całej pety otworzył drzwi i wszedł szybko.
-Co ty się dzieje?!- ryknął i przytrzymał mnie za gardło...myślałam ze za chwile mnie udusi czy coś ale na szczęście Mike wystarczająco szybko zareagował i uderzył go z kolana w brzuch.
Nie miałam siły biec ale jak najszybciej pędziłam za Michaelem trzymając jego lewą dłoń.
Kiedy powoli opadałam z sił, Mike to zauważył i ostrożnie wziął mnie na ręce niesamowicie szybko przy tym biec. Kolejny raz mnie zaskoczył. Najgorsze było to że nie wiedzieliśmy gdzie się schować. Co chwile odwracałam głowę czy nas czasem nie gonią.
Powoli z zza drugiej ulicy wyłaniały się domy. Hmm...a gdyby tak...
-Mike postaw mnie! I chodź szybko!- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę
-Co ty robisz? mogą nas złapać- szepnął do mnie Michael
Ale ja go nie słuchałam podeszłam do jednego z domów...jeszcze świeciło się światło.
Uporczywie pukałam w drzwi aż w końcu otworzyły się na oścież a w nich stanęła młoda blondynka...mogła być mniej więcej w moim wieku.
-O cholera! Ja to chyba powinnam iść już spać skoro widzę Jacksona, kurwa zaraz mi tu jeszcze moonwalk'a zrobi. A może Elvis mi się pojawi-zaczęła nawijać-co wy tu szukacie?
-Chcieliśmy się schować- powiedziałam w skrócie ciągle odwracając się do tyłu
-Nie no jasne, wpadać.- zaprosiła nas do środka




piątek, 29 listopada 2013

Rozdział XIII

Hej !
Notka jest jak najszybciej jak prosiliście. Dziękuję Wam bardzo za te miłe komentarze <3 Czasami nawet poprawiacie mi nimi humor. Jeszcze raz baardzo wam dziękuję ! Wiem, że krótko ale cóż...zmęczenie robi swoje.
A teraz notka.
################################################################################
################################################################################
-Siedź cicho suko!- krzyknął ten drugi
-Co ja wam zrobiłam?!- krztusiłam się już łzami
-Nam nic...ale komuś innemu tak- powiedział
Skąd ja znam ten głos...kogoś mi on przypomina. W tym momencie wolałabym umrzeć niż być dalej tak torturowana...Bałam się...strasznie się bałam. Michaela zabrali do jakiegoś innego pomieszczenia pod ziemią...czyli to tak ma skończyć się moje życie?
-Puście mnie!- krzyczałam
-Nie wyrywaj sie kurwa! Najpierw zrobimy z tobą co nam będzie się podobało, jasne?!- wydarł się mi do ucha
-nie!- zaprzeczyłam. Uderzył mnie w twarz, ale to nie sprawiało mi już bólu...Czułam że tracę ostatki sił. Zaciągnęli mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia gdzie nie było nic widać. Poczułam jak przywiązują mi ręce i nogi do krzesła.
Zrobiłam się blada jak ściana kiedy z torby wyciągnęli strzykawkę...już wiedziałam co chcą zrobić. NIE! Nigdy nie brałam tego gówna i nie będę brać!
-Kurwa! trzymaj ją bo zaraz nam zwieje!- krzyknął do drugiego
W tej chwili do pokoju wszedł ktoś jeszcze...zaświecili lekkie światło które raziło mnie niemiłosiernie. W końcu cały czas siedziałam w ciemnościach.
-nie! Alex! Nie bierz tego!- krzyczał ktoś. Poznałam że to Mike...W tym momencie chciałam się z tą wydostać i przytulić się..po prostu się do niego przytulić
-Zamknij ryj! A teraz popatrz jak twoja dzewucha sie marnuje- powiedział trzymają Michaela
-Nie! Puść ją!- krzyknął i walną z całej siły tego gościa...ło..aż padł na kolana
-Ty chuju! łap go!- zaczął się drzeć
-Weź jej to gówno daj i spieprzamy!- powiedział
-Nie! nie wezmę tego!- krzyknęłam
-Weźmiesz...a potem się zabawimy, co ty na to?- szepną mi do ucha. Fuuj...jak mu z gęby jedzie...
-Z tobą? nigdy w życiu debilu!- powiedziałam
-A założymy się?- haha chyba go pojebało.
-Nie warto- powiedziałam oschle, ale zaraz tego pożałowałam...wstrzyknęli mi to...o niee...boże! Nie..nie! to mi się śni! niee!
Potem nie kontaktowałam..zabrał mnie gdzieś...był obleśny..dotykał mnie...całował...prawie już tam rzygałam. To było obrzydliwe! nikomu nie życzę czegoś takiego! do tego te narkotyki! co to w ogóle za ludzie? i niby kogo ja skrzywdziłam?! do głowy przyszło mi tylko jedno imię....

Mark....

środa, 27 listopada 2013

Rozdział XII

Hej !
Ten rozdział jest pisany z pamięci ponieważ wcześniej zapisałam go, ale zgubiłam zeszyt.
Powiem wam, że właśnie od tego momentu nie będzie za wesoło... :D nie od razu ale.. a zresztą sami się przekonajcie.
Zapraszam!
##################################################################################
##################################################################################
Obudziłam się, ale miejsce obok mnie było puste. Założyłam moje kapcie i podążyłam do kuchni w której zastałam kompletny sajgon!
Jajka porozbijane, mąka porozsypywana po stole i blacie kuchennym. Jezusie Nazareński!
A do tego Mike w samych bokserkach i fartuszku na biodrach podrzucający naleśniki na patelni.
-Mike..hahahah- wybuchłam śmiechem kiedy zobaczyłam, że cały tyłek ma w mące! hahah teraz to nie wytrzymałam. Tarzałam się ze śmiechu a biedny zdezorientowany Michael nie wiedział o co cho.
-Masz..mm...masz...mąke...hahahahaha- mówiłam przez śmiech
-Co sie stało?- zapytał
-Masz...masz mąke na gaciach- wybuchłam śmiechem a on zrobił naburmuszoną mine w której powiem wam słooodko wyglądał.
-Co?!- krzyknął i poleciał do lusterka. Zaczął się oglądać a po chwili razem wybuchliśmy śmiechem
-Ale wiesz, że sam będziesz sprzątał ten bałagan w kuchni?- powiedziałam kiedy się ogarnęlismy
-No wiesz co! Ja tu robie specjalnie dla ciebie śniadanie a ty nawet mi nie pomożesz posprzątać?- powiedział uśmiechnięty i pocałował mnie
-Mmm...jak mnie ładnie poprosisz to ci może pomogę.- powiedziałam i potargałam mu włosy
-A w ogóle co ty tak paradujesz w samych bokserkach?- zapytałam śmiejąc się. Mike spojrzał na siebie i spalił buraka. Ojj...pan Jackson sie rumieni..
-Nawet nie pomyślałem nad ubraniem się- powiedział i zniknał w łazience
Ja zabrałam się za robienie tego śniadania bo w końcu nic nie zjemy.
Usmażyłam naleśniki, na stole postawiłam dżem truskawkowy i sok pomarańczowy.
-Czy tak pachnął najlepsze na świecie naleśniki?- zapytał jak dziecko.
-Kochanie, nie przesadzaj.- powiedziałam i położyłam na stół równiutko usmażone naleśniki.
-Smacznego- rzuciłam po czym sama zabrałam się za jedzenie
-To jest przepyszne!- wykrzyknął kiedy zjadł pierwszy kawałek.
-Cóż...nie na darmo siedziałam cały czas w kuchni z mamą- powiedziałam po czym dostałam całusa w policzek
-Co masz zamiar dziś robić?- zapytałam
-Caaały dzień przesiedzieć z tobą, a wieczorem spacer- powiedział
-Mi pasuje- uśmiechnęłam się
-Alex..ja wiem, że nie chcesz wracać do tej sprawy ale..- zaczął Michael
-Nie! proszę cię...chcę zapomnieć- przerwałam mu
-Kochanie, martwię się o ciebie, a jeśli coś się stanie? mam złe przeczucia- powiedział
-Nic się nie stanie, obiecuje ci to. A teraz chodź może jest coś ciekawego w tv- pociągnęłam go za rękę i usiedliśmy na kanapie.
-W dzisiejszym programie wspomnimy o Michaelu Jacksonie i jego nowej partnerce. Źródła donoszą, że to nie jaka Alex Russo. Czyżby nasz gwiazdor planował już wspólne życie?- powiedział jakiś gość w telewizji.
-A może...obejrzymy co innego?- zapytał Mike
-Lepszy film niż to coś- powiedziałam a on się tylko uśmiechnął
Czas zleciał szybko, Michael włączył jakiś horror. Ale mnie on nie ciekawił..moje myśli były daleko od rzeczywistości. Co prawda też miałam dziwne uczucie, że coś się stanie ale ja mam tak zawsze.
Zbliżał się wieczór. Na niebie pojawiły się gwiazdy, zrobiło się trochę zimno więc skoczyłam się przebrać w coś bardziej ciepłego.
Po 10 minutach zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się na plażę. Taak..jeszcze tylko zostały nam 2 dni wyjazdu, ponieważ jak wiecie Michael to megagwiazda...chyba musi pracować, nie?
Złapałam go za rękę i szliśmy tak w ciszy. Ciągle myślałam nad słowami gościa z telefonu: ''Nie wiesz co cię spotka'' słowa te odbijały się w mojej głowie. Nie wiedziałam co to znaczy...z pewnością to że ktoś mi zwyczajnie grozi...z każdym kolejnym krokiem miałam coraz większy strach. Nie wiem dlaczego.
Mocniej złapałam rękę Michaela i szliśmy dalej.
Nagle coś za mną zaszeleściło...odwróciłam się..Mike też. Czyli to nie moja wyobraźnia..
-Mike...boje sie- przytuliłam się do Michaela. Cała się trzęsłam
-Poczekaj tutaj...pójdę sprawdzić co to- powiedział i już chciał iść
-Nie! Mike nie puszczaj mojej ręki- wyszeptałam
-Alex...muszę..poczekaj tutaj- poszedł
Stałam tak i czekałam...sekundy leciały bardzo szybko...miałam nawet wrażenie że minęło chyba z 10 minut.
-Alex! uciekaj- krzyknął chyba Mike
Cofałam się do tyłu gdy nagle ktoś zasłonił mi usta ręką. Próbowałam krzyczeć i wyrywać ale to nic nie dawało. Łzy powoli leciały mi po policzkach...
-No to mamy ich! Dzwoń do szefa- powiedział jeden który trzymał Michael
-Puśćcie ją!- krzyknął Mike po czym dostał w głowe
-Cicho smarkaczu!- powiedział do niego- my się zajmiemy twoją dziewczynką, nie przejmuj się
-Nie!!- krzyknęłam
-Proszę! macie mnie, zostawcie ją...ja wam wystarczę- powiedział Mike
-Puść mnie!- krzyczałam ale jeden gdzieś mnie zaczął ciągnąć. Szarpałam się ile sie dało..ale na próżno.
-Nie!!- krzyknął Michael i się wyrwał
-Podejdź do niej tylko a ten nuż wiesz gdzie się znajdzie- powiedział i przystawił mi ostrze do gardła..
Łzy leciały strumieniami...to koniec...koniec..mój koniec... całe moje życie przeleciało mi przed oczami i dalej nic nie pamiętam.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział XI

Witam wszystkich !
Właśnie wróciłam do domu z tańców i jakoś mnie wena napadła kiedy szłam. No i właśnie to nowa notka ;) Powiem wam tylko, że Alex czeka dużo nieszczęścia :D
#################################################################################
#################################################################################
Mike powiedział żebym się nie martwiła i że jak wrócimy to pójdziemy na policję. Ale ja wiedziałam, że martwił się tym bardziej niż ja. Na każdym kroku naszego wyjazdu był obok, nie odstępował na sekunde. Nie chciałam też tego zgłaszać...po prostu boję się kto to może być, a jeśli to zgłosimy na policje to oni mogą nas szantarzować.
Rozmyślałam tak kiedy siedzieliśmy w restauracji. Wiadomo, że Michael jest światową gwiazdą dlatego to miejsce zostało zamknięte na czas naszego pobytu. Zjedliśmy obiad i wróciliśmy do hotelu. Mike pod wieczór zaplanował spacer, a gdy gwiazdy są na niebie jest tak romantycznie!
Kurde...nawet nie wiem kiedy stałam sie taka..taka...romantyczna. haha sama się z siebie śmieje.
-Wiesz na co mam ochote?- zapytałam nagle kiedy włączyliśmy TV w naszym apartamencie...eh to raczej willa.
-Na co?- zapytał
-Poszłabym na zakupy- uśmiechnęłam się a on posmutniał
-Coś tak zmarniał?- zapytałam. Podniósł wzrok.
-No bo ja nie mogę z tobą iść.- powiedział smutny
-Och, na pewno coś się wykombinuje, chodź.- złapałam jego rękę i ciągnęłam do łazienki.
-Co ty robisz?- zapytał zdezorientowany
-Zaraz zobaczysz. Jesteś cierpliwy czy się wiercisz jakbyś miał hemoroidy?-zapytałam a on sie zaśmiał
-Bardzo śmieszne.- powiedział
Pół godziny mi zeszło z przemiany mojego przystojnego faceta na jakby to powiedzieć... no po prostu zmieniłam mu wygląd. Miał tu kilka peruk i w ogóle. Zmiena była wspaniała, nie było w ogóle widać że to pan sławny Jackson.
-Boże! to ja?- zapytał
-Nie! To święty mikołaj- powiedziałam- ale jednak wolę cię w tamtej postaci
-Hm..musisz wytrzymać- powiedział i mnie pocałował
-Idziemy?- zapytałam
Złapał mnie za ręke i pojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego. Widać, że Mike czuł się swobodnie, nikt się na niego nie gapił.
-Dziwnie mi- powiedział i zachichotał
-Co cię tak śmieszy?- zapytałam
-No po prostu czuję się wspaniale, tak super, tak..tak wolno- powiedział i westchął- dziękuję
-Nie ma za co. A teraz chodź! chcę zajrzeć do jednego miejsca- powiedziałam
Odwiedziliśmy sporo sklepów ale nie było nic ciekawego. A wiecie co jest najdziwniejsze? że Mike świetnie się bawił.
-Chyba niczego dziś nie znajdę- powiedziałam i poszliśmy dalej
Po chwili na wystawie ujrzałam przepiękną czarną sukienkę! normalnie cudo! Wepchnęłam Michaela do sklepu z czego się strasznie śmiał i nie mógł się opanowac.
-Znalazłam!- Wykrzyknęłam i weszłam do przymierzalni.
Sukienka była szyta jak na mnie ! wspaniele leżała i bardzo ładnie w niej wyglądałam.
-I jak?- zapytał Mike zerkając przez zasłone
-No ej! Co by było gdybym była naga? Nie wchodzi się tak bez zgody- powiedziałam
-Nie przeszkadzało by mi to. Ślicznie w niej wyglądasz. Mam wrażenie że jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi- powiedział
-Nie podlizuj sie- powiedziałam- ile ona kosztuje?- zapytałam sama siebie
Spojrzałam na metkę. O boże ! Niee..jak najszybciej sie przebrałam i wyszłam.
Mike dziwnie się na mnie patrzył. Ale ludzie! Aż taka droga ta sukienka?
-Alex...co sie stało?- zapytał
-Mike! Chodź, idziemy.- powiedziałam
-O nie! bierzesz tę sukienkę i koniec. Jest śliczna, tak jak ty. Pasuje do ciebie. Jeśli chcesz to sam zapłace- powiedział uśmiechnięty
-Nie, nie będziesz za mnie płacił- powiedziałam
-Chyba nie zbankrutuje jeśli kupię ci jedną sukienkę. Uznaj to za spóźniony prezent urodzinowy.- powiedział
Michael jest uparty...i to straaasznie. Właśnie wychodzimy ze sklepu..taak..kupił mi tę sukienkę a mi było  strasznie głupio.
-Oj co się tak boczysz? mówiłem ci że jestes dla mnie najważniejsza i wystarczy jedno twoje słowo a wszystko co zechcesz będzie twoje- powiedział
-Kotku ja wiem że chcesz mi dać wszytko abym tylko była szczęśliwa ale patrzyłeś w ogóle na cene?- zapytałam wchodząc do łazienki
-Alex..przestań już. Nie pozwolę, żebys potem żałowała że jej nie kupiłaś- powiedział
Wzięłam kąpiel w meega wypasionej wannie i przebrałam się piżamę.
Po mnie wszedł Mike. Dla bezpieczeństwa zmieniłam numer i znali go tylko moi bliscy.
Michael szybko się przebrał. Właśnie leżeliśmy przytuleni. Strasznie chciało mi się spać dlatego zgasiłam lampkę i powiedziałam:
-Idę spać. Miłych snów.- pocałowałam go na dobranoc i usnęłam.




poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział X

Heej !
Nie uwierzycie co mam ! Jestem prze szczęśliwa ! Nic nie jest w stanie opisać mojego szczęścia.
Dziś dostałam od babci mojej koleżanki z Niemiec, autograf Michaela ! Wiecie jakie ma śliczne oczka na tym? *________*Jestem w niebie! Po prostu tak się cieszę, że masakra.
No nic wracam do notki. Zapraszaam
###############################################################################
###############################################################################
-Zabieram cię na wakacje!- wykrzykną uradowany Michael kiedy siedzieliśmy w kuchni.
-Co?!- krzyknęłam i wyplułam sok
-No ej!- powiedział oburzony
-Przepraszam- poszłam po ścierke- Mógłbyś powtórzyć co powiedziałeś?
-Zabieram cię na wakacje- powiedział już spokojnie i objął mnie w pasie
-Żartujesz?- powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku
-Niby czemu?- zapytał zdezorientowany
-Mówisz poważnie?- zapytałam z niedowierzaniem. W końcu nigdy nie byłam na prawdziwych wakacjach. Może i to dziwne ale taka prawda. Rodzice nigdy nie mieli czasu i jakoś tak.
-Nie, wiesz na niby- powiedział
-AA!!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego powalając go na podłogę. Zaśmiał się słodko.
-Boże! Kocham cię- powiedziałam i pocałowałam go
-Ja ciebie też, ale może zejdziesz ze mnie?- zapytał uśmiechnięty. Spaliłam buraka i z niego zeszłam.
-A tak w ogóle kiedy jedziemy?- zapytałam
-Dokładnie to...za jakieś 10 godzin.- powiedziałem
-CO?!- krzyknęłam
-Noo...-powiedział niepewnie Mike
-Czemu dopiero teraz się o tym dowiaduje?- zapytałam
-To miała być tak jakby niespodzianka- powiedział
-No to super. Musisz mi teraz pomóc się spakować- powiedziałam a on sie roześmiał
-A w ogóle gdzie jedziemy?- zapytałam wchodząc na górę
-Niespodzianka- powiedział  wesoło, westchnęłam.
-Co ty masz z tymi niespodziankami?- burknęłam pod nosem
-Lubię je- powiedział uśmiechnięty
Pakowanie zajęło jakieś 2 godziny pomijając że Mike bosko sie przy tym bawił rozrzucając mi wszystkie ubrania po kontach.
-Nareszcie- szepnęłam i opadłam zmęczona na fotel. Spojrzałam na zegarek.
Co?! już 14? przecież niedługo mamy samolot!
-Michael! Jest już 14!- krzyknęłam i rzuciłam się na poszukiwanie telefonu.
-Już?! musimy iść ! za godzine musimy być na lotnisku!- powiedział
Gdy wszystko już było gotowe wyszliśmy z mojego domu.
I znów! Paparazzi... Byli wszędzie! skąd oni wiedzieli o wyjeździe?
Po półgodzinnej jeździe siedzieliśmy już na miękkich fotelach w samolocie. Bardzo chciało mi się spać więc oparłam głowę o ramię Michaela i usnęłam.
Obudził mnie przyjemny dotyk na policzku. Zamruczałam i otworzyłam oczy.
-Pobudka kochanie, jesteśmy na miejscy- oznajmił Mike
-Już?- zapytałam
-Mówiłem, że szybko zleci- powiedział
-Czekaj!- zatrzymał mnie
-Co?- zapytałam zdezorientowana. Pomachał mi czarnym materiałem przed oczami.
-Eh- westchnęłam. Zawiązał mi ją na oczy i prowadził. Nie wiedziałam kompletnie gdzie jestem, ale to że Michael był obok sprawiało że czułam się bezpieczna.
Trochę czasu minęło zanim zdjął mi z oczu to coś. Nie mogłam uwierzyć! Byliśmy na Hawajach!
-Mike...dziękuje- w oczach zebrały mi się łzy- to najlepsza niespodzianka w moim życiu
-No bez przesady- powiedział i mnie pocałował
Hotel był boski! Zastanawiałam się czy czasem nie wybrał najdroższego w mieście...
-Idziemy się przejść?- zapytałam kiedy rozpakowałam walizkę.
-Dobrze. Tylko daj mi chwilę- powiedział i zniknął za drzwiami łazienki.
Siedziałam tak do momentu aż nie usłyszałam dźwięku nadchodzącego połączenia. To znów ten numer... mimo wszystko odebrałam...
-Halo?- powiedziałam
-Na twoim miejscy uważałbym na siebie- powiedział dziwny głos. Znieruchomiałam.
-Kim jesteś, i czego chcesz?- zapytałam roztrzęsiona
-Oj lepiej żebyś nie wiedziała- ostrzegł- to nie koniec twoich problemów. Pamiętaj- rozłączył się
Stałam w miejscu nic nie rozumiejąc...co ja takiego zrobiłam? powiedzieć Michaelowi czy nie?
Może lepiej nie? a może tak? za dużo tych pytań.
nawet nie zorientowałam się kiedy Mike wyszedł z łazienki. I co ja teraz powiem?
-Kto to?- zapytał
-Mike...boje sie...to znów ten numer- powiedziałam spoglądać na niego


Tu macie ten autograf <33


czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział IX

Witajcie !
Notka trochę spóźniona ale jest. Coraz więcej osób czyta tego bloga. Z czego się ogromnie cieszę :)
Przedwczoraj to po całym domu skakałam. :D Dobra, kończę już moje glendzenie bo raczej na notkę czekacie.
ZAPRASZAM ;)
##################################################################################
##################################################################################
Do pokoju wpadły pierwsze promienie słońca. Otworzyłam powieki i wstałam. Rozejrzałam się po pokoju, pusto. Chwila..przecież jeszcze wczoraj był tu Mike. Jezu...przecież poszedł do domu. Zachowuje się jakbym całą flaszke alkoholu wypiła.
Ubrana zeszłam już na dół, gdzie czekali na mnie rodzice ze śniadaniem.
-Cześć mamo, cześć tato- powiedziałam i usiadłam
-Cześć córuś- powiedziała mama
-Musimy porozmawiać młoda damo- powiedział srogo tata. Co ja znów zbroiłam?
-Yyy...o co chodzi?- powiedziałam
-Co cię łączy z Michaelem Jacksonem?- zapytał tata. Kurde...on powinien być policjantem.
-ee...tak właściwie to...- zaczęłam się jąkać
-No dobra...wiem że jesteście razem..to było widać od początku- powiedział tata
-Ale czemu jesteś tak dziwnie nastawiony?- powiedziałam rozbawiona
-Bo nam dorastasz kochanie- powiedziała mama
-Nie jestem dzieckiem od 7 lat- powiedziałam
-Ale pamiętaj. Zawsze będziesz moją małą żabką- powiedziała mama i ''wytarmosiła'' mnie za policzki
-Mamo! zachowujesz się jak babcia Lucy- powiedziałam rozmasowując policzek
-Idę dziś do centrum, idziesz ze mną?- zmieniła temat mama
-Jasne! za chwilę będę gotowa- poleciałam na górę do swojego pokoju
Zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i pojechaliśmy z mamą do najbliższej galerii handlowej.
Dawno nie chodziłam po sklepach, dlatego trzeba nadrobić ten czas.
Kupiłam mnóstwo ubrań, butów. Ale coś nagle przykuło moją uwagę. Każdy się na mnie ciągle gapił. Udawałam, że tego nie widzę ale potem zaczęłam się zastanawiać czy czasem nie mam nic na twarzy.
Razem z mamą skręciliśmy do kiosku kupić jakąś gazete dla taty. A powiem wam, że on je uwielbia.
Zaraz, zaraz....co?! czemu jestem w gazecie?!
Szybko wyjęłam świstek papieru i zaczęłam czytać. ''Czy Jackson wreszcie znalazł swoją drugą połówkę? Niesławna dziewczyna? A może to tylko przelotny romans dla kasy?''
Po przeczytaniu stałam jak wryta, a mama nie wiedziała chyba co powiedzieć.
Jak najszybciej wyszłam ze sklepu. Nie minęła sekunda a zadzwonił mój telefon. Nie zgadniecie kto to! Michael. O boże..co ja mu teraz powiem?! Przepraszam, że ukazano cię od takiej strony?
Mimo wszystko odebrałam.
-Halo?- powiedziałam
-Już widziałaś?- zapytał
-Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona
-Byłem u ciebie, a twój ojciec powiedział że poszłaś z mamą do galerii. Przepraszam.- powiedział smutno
-Za co ty przepraszasz?! to chyba ja powinnam cię przeprosić. Ukazano cię w nie  tym świetle- powiedziałam
-Ale to ja cię w to wpakowałem. Przepraszam skarbie.- powiedział
Chciało mi się płakać. Ale przecież to nie jego wina. Postanowiłam się tym nie przejmować.
-Michael...mógłbyś do mnie przyjechać gdzieś za godzine?- zapytałam
-T...tak, jasne- powiedział
-To świetnie, Pa- powiedziałam i rozłączyłam się
Dogoniła mnie mama i zasypała mnóstwem pytań ale ja odmówiłam dalszych zeznań.
Spokojnie wróciłyśmy do domu. W salonie już siedział Michael.
Podeszłam i dałam mu buziaka.
-Mamo...czy mogłabyś nas zostawić samych?- zapytałam
-Już idę- poszła
-Alex...ja cię tak bardzo przepraszam...wpakowałem cię w to bagno...teraz nie będziesz mogła normalnie wyjść. Stracisz to co najważniejsze w życiu...przezemnie...- powiedział
Myślałam, że się zaraz rozpłaczę. Tak pięknie mówił że czasem zastanawiałam się czy nie powinien pisać wierszy.
-Kotku, to nie twoja wina. Nie przejmuj się. Może i nie będę mogła wyjść spokojnie, ale mam ciebie i ty mi pomożesz. Mam rację? No i uśmiechnij się. Wolę cię takiego uśmiechniętego niż takiego smutnego- pocałowałam go
-Kocham Cię- powiedział i mnie przytulił
-Ja ciebie baardziej- powiedziałam wtulając się w jego ciepłe ciało

środa, 13 listopada 2013

Przepraszam

Notki dziś nie będzie, chociaż żałuje bo tak ją odkładam i w ogóle. Ale strasznie źle się czuję, nawet usiedzieć nie mogę. :C Także, notkę napisze jutro (jeśli dożyję) bo koszmarnie się czuję.
Na poprawę humoru mam dla Was piosenke:
http://www.youtube.com/watch?v=FinOey-IlUk
Tekst jest boski, taki z przekazem < 33

Zabrałem moją ukochaną na rejs łodzią
I bardzo dobrze wiedziała
Że przejmowałem się rzeczami, które mogły się zdarzyć
Bo mnie to nie obchodziło
Chciałbym mieć twarz, której nikt nie rozpozna, w masce
Ktoś wykrzykuje moje imię
Myślą o zdjęciach, autografach, potem mnie dopadają
Radość obraca się w cierpienie

Ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Jeśli dążysz do bogactwa i sławy
Czuję presję, żyję tylko po to, by wygrywać
Pogrążam się w bólu, nie czujesz tego?

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie odczuwaj bólu
To cena sławy, to cena sławy
Więc nie narzekaj

Jestem na okładce magazynu, co za widowisko
Wiedzą o każdym przyjęciu
Tylko wpisz nazwisko na wykropkowanej linii, będzie dobrze
Tak zawsze mnie dręczą
Wsiadasz do auta, chcesz się przejechać, oglądasz się
Ktoś cię śledzi
Próbujesz uciec, pędzisz jak szalony, ale to na nic
Znają każdy twój ruch

Mój ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Jeśli dążysz do bogactwa i sławy
Czuję presję, żyję tylko po to, by wygrywać
Krwawię tym bólem, nie narzekaj

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj
To cena sławy, płacisz cenę za sławę
Więc nie odczuwaj bólu

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Ojciec nigdy nie kłamie, mój ojciec nigdy nie kłamie
Mój ojciec nigdy nie kłamie
Więc nie odczuwaj tak tego, chłopcze

Chciałbym mieć trochę czasu i uciec, wtedy powiedzą
Czy ten chłopak jeszcze żyje?
Tydzień na wsi [...] co za przeżycie
Jedynie silny przetrwa

Mój ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Zaczną się zastanawiać, gdzie byłeś
Czuję, że patrzą na mnie z zazdrością
Źle zrozumieli zawiść
Postaw się na moim miejscu
I doświadcz mojego smutku

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj
To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie odczuwaj tak tego
To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Ojciec nigdy nie kłamie, mój ojciec nigdy nie kłamie, kochanie
Mój ojciec nigdy nie kłamie
Więc nie odczuwaj bólu, chłopcze

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział VIII

Witam!
Przepraszam, że tak późno dodaje notkę, ale sami znacie powód. Jakoś się wygrzebałam z dołka i żyje. Jestem w niesamowicie dobrym humorze. Ta notka jakoś nie przypadła mi do gustu, zresztą sami ocenicie ;) Dzięki za miłe komentarze, naprawdę bardzo się cieszę że Wam się podoba to co piszę. Nie przynudzam, macie notkę.
###############################################################################
###############################################################################
Michael po 3 tygodniowym leżeniu w szpitalu wreszcie wyszedł. Nadal nie mogę w to uwierzyć!
A może mi to się śni? Jeśli tak to wolałabym umrzeć niż się obudzić.
Nawet nie zauważyłam kiedy się po prostu zakochałam. Chociaż znamy się zdecydowanie krótko, to jakaś siła zawsze mnie do niego ciągnęła. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Mike:
-Alex, o czym tak rozmyślasz?- zapytał
-A o niczym ważnym- odpowiedziałam
-Czyżby...chyba raczej odwrotnie, bo nawet nie zauważyłaś że jesteśmy już pod twoim domem.- zaczął się śmiać
-Naprawdę? jeju..przepraszam cię.- zaśmiałam się razem z nim
-Nie masz za co przepraszać. To dowiem się o czym tak rozmyślałaś?- zapytał kiedy wysiadałam
-Mówiłam ci że nic takiego. Po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć- odpowiedziałam
-W co?- zapytał obejmując mnie
-W to co się stało w szpitalu- powiedziałam a on zachichotał
Weszliśmy do domu, pusto. Nikogo nie ma? więc gdzie są? eh...pewnie mama wyciągnęła tate na zakupy.
Ostatnio chciała go wcisnąć w garnitur, ale jak to tata: ''W tym mi ciasno'' , ''Te spodnie mnie pogrubiają''. Zupełnie jak kobieta.
-Nikogo nie ma- oznajmiłam
Zdjęliśmy buty i poszliśmy do salonu. Włączyłam TV, akurat leciał mój ulubiony film ''Szczęki''
Ucieszyłam się jak dziecko. Uwielbiałam horrory, chociaż mnie przerażały i potem nie mogłam zasnąć.
-Idę po coś do jedzenia. Za chwile będą ''Szczęki''- powiedziałam i ruszyłam w pogoń za jedzeniem.
Przygotowałam popcorn itp. i powoli szłam do pokoju. I wiecie co zastałam? Mike bez krępacji  kurcze ogląda sobie mój albumik ze zdjęciami. Myślałam, że się pod ziemie zapadnę.
-Mike! nie oglądaj tego!- rzuciłam się na niego i zaczęłam wyrywać album mu z rąk.
 Nie było tak łatwo. W końcu wygrałam.
 Michael zrobił naburmuszoną minę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
 Pocałowałam go w policzek i od razu się rozpromienił.
-Patrz! Zaczyna się!- wykrzyknęłam
-Boże..nie krzycz- zaśmiał się
Film zleciał bardzo szybko. Jakoś pod koniec usnęłam. Poczułam, że ktoś niesie mnie na górę i kładzie na łóżku. Nie chciało mi się nic mówić. Widziałam tylko, że ktoś wychodzi, a ja zamknęłam powieki i usnęłam.



czwartek, 7 listopada 2013

Przepraszam

Bardzo was przepraszam, ale nie dodam dziś notki. Krótko mówiąc, jestem w dołku. Wole nie mówić czemu ;/ Takie tam sprawy. Jeszcze raz przepraszam i postaram się dodać notkę nie długo.
Do zobaczenia !

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział VII

Witajcie !
Już jestem i dodaję nową notkę. A tak w ogóle to jak w szkole? Ja mam strasznie dużo nauki. Kartkówka z matmy, sprawdzian z przyrody...i wgl. Ale nie przynudzam, zapraszam do czytania i komentowania ;)
#################################################################################
#################################################################################
Z sali wyszedł wysoki lekarz. Obawiałam się najgorszego. Bardzo mocno dostał w brzuch. A wiecie co jest najgorsze? że to przeze mnie! Sama nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Łzy leciały strumieniami, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czy człowiek którego zna się 1 dzień może tak szybko stać się kimś bliskim? Pomimo iż jest megagwiazdą jest bardzo miły.
Lekarz przystanął koło mnie. Energicznie wstałam i zapytałam:
-Panie doktorze, co z Michaelem?- zapytałam ocierając łzy.
-Pan Jackson ma wielkie szczęście. Jeszcze jeden taki cios a byłby krwotok wewnętrzny, ale teraz  wszystko w porządku. Tylko jest trochę poobijany- powiedział
-Czy...czy...czy mogę do niego wejść?- zapytałam z nadzieją
-Tak, ale proszę nie męczyć pacjenta i najlepiej zadzwonić do rodziny. Trochę tu jeszcze zostanie.- powiedział
-Dobrze. Dziękuję- powiedziałam i skierowałam się w stronę sali gdzie leżał Mike. Szłam nie pewnie, a co jeśli się obraził? przecież to moja wina.
Nawet nie zauważyłam kiedy stałam już pod drzwiami. Weszłam powoli. Michael słodko spał. Zrobiło mi się go szkoda. Jeśli Mark mu coś jeszcze zrobi to sobie nie daruję.
Spostrzegłam, że otwiera oczy i pociera je jak małe dziecko. Po chwili zobaczyłam te piękne oczy...dosłownie jak czekolada...takie cudowne..
-Mike...ja...prze...przepraszam- wybuchłam płaczem
-Alex...za co mnie przepraszasz?- zapytał zdziwiony.
-Jak to za co?! Spójrz! Leżysz w szpitalu! do tego przeze mnie!- nadal płakałam
-Oj przestań płakać. Widzisz że żyje. Nic mi nie jest może trochę dostałem ale naprawdę wszystko ok.- tłumaczył mi jak małemu dziecku uśmiechając się przy tym. Sama nie wiem z czego się tak cieszył. Może ten uśmiech był fałszywy? 
-W ogóle jak jeszcze możesz ze mną rozmawiać- szepnęłam
-Alex, to nie twoja wina- powiedział
-Bo wiesz....no...właściwie co ty chciałeś zrobić zanim Mark...wparował do pokoju?- zapytałam nieśmiało. Po chwili Mike zrobił się cały czerwony. Oh..jak słodko.
 -Yyy...no...- jąkał sie
-No powiedz- domyślałam się o co chodzi ale chciałam to usłyszeć od niego. Tak żeby mieć pewność.
-Ale nie obrazisz się?- zapytał ze smutną miną
-Eee...niby o co?- zapytałam
Przybliżył się i...pocałował...jezu!...on mnie pocałował...ja śnię? a może w raju jestem?
- o to- szepnął
Nie mogłam dłużej wytrzymać przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam najczulej jak potrafiłam.
Nie mógł ukryć zaskoczenia ale odwzajemniał pocałunek.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy szepnął:
-Kocham Cię Alex.

wtorek, 29 października 2013

Informacja

Witam!
Notka miała być dziś, ale nie wyrobię się i jej jednak nie będzie. Przepraszam was. Jeśli znajdę czas to ją napiszę. ;*
Do zobaczenia!

środa, 23 października 2013

Rozdział VI

Witam !
I o to macie nową notke.  Ale tego co się teraz wydarzy...nikt chyba się nie spodziewał.  Wiem, krótka ale czasu mało. Musiałam malować rysunek na plastyke ;//
Dobra, koniec już Czytajcie, czytajcie. :D
################################################################################
################################################################################
 Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy...i....BUM! magia prysła kiedy do pokoju wparował mój ''były'' chłopak. Oho...i już wiedziałam co zaraz będzie.
-A ty co?! znalazłaś już sobie kochasia?!- krzyknął. Zaraz! gdzie w ogóle wszyscy są...mama , tata? przecież od tak by go nie wpuścili.
-Hej! Hej! nie krzycz na nią!- powiedział dość głośno Mike
-Bo co mi zrobisz?!- powiedział i dobrze mu się przyjrzał.- O kurwa..- wyrwało mu się
- Ja wale! To też nasz gwiazdorek Jackson!- krzyknął
-A może tak grzeczniej?- zapytał Michael. Ja stałam z boku i wolałam się nie wtrącać. A jeżeli on zrobi coś Michaelowi? O boże...
-Grzeczniej, tak?!masz grzeczniej!- krzyknął i uderzył go pięścią w brzuch. Mike aż się skulił.
-Co ty robisz?!!- krzyknęłam do Mark'a. Tak właśnie miał na imię ten dupek.
-Jak śmiesz mnie zdradzać z tym popaprańcem?!- uderzył mnie w twarz. Syknęłam z bólu.
-Alex!..nie......-krzyknął ledwo Mike i podniósł się.
-Michael! nie wstawaj! Mike!- krzyknęłam ale na marne. Przewrócił się przez uderzenie w głowę.
Zaczęłam płakać. Mark złapał mnie za nadgarstki i ciągną za sobą.
Krzyczałam i wyrywałam się ale to nic nie dawało. W końcu wpadłam na pomysł.
Kiedy mnie tak ciągną z tyłu, z całej siły uderzyłam go nogą w plecy. Padł na ziemie.
Szybko poleciałam do Michaela, zemdlał. Z prędkością światła zadzwoniłam po karetkę i oczywiście na policje.
Ciągle bałam się, że Mark się obudzi i coś mi zrobi. Już za dużo ktoś ucierpiał...tak mam na myśli Michaela.
-Jezu, Mike obudź się!- szlochałam. Po chwili do pokoju wparowało 3 lekarzy. Wzięli Michaela na nosze i zabrali do karetki.
-Panie doktorze, czy mogę z nim jechać?- zapytałam z nadzieją
-Jeżeli jest pani kimś z rodziny to tak- powiedział
-Emm...jestem...jestem jego dziewczyną- skłamałam. Ale chyba musiałam z nim jechać, nie? on pomógł mi a ja pomogę mu.
No i znów. Mam dziwne deja vu. (czytaj: derza vi) I jeszcze raz szpital. Dopiero ci z niego wyszłam..ehh.
 Michaela zabrali na jakieś badania a ja siedziałam na korytarzu. Strasznie sie martwiłam. Boże...ciekawe co by sie stało gdyby Mark nie wlazł do pokoju...może rzeczywiście by mnie pocałował? Niee, na pewno nie. Ja zwykła dziewczyna i on, megagwiazda? na pewno nie o to chodziło. W ogóle czemu nikogo nie było w domu?! Wysłałam mamie smsa, że jestem w szpitalu z Michaelem i żeby się nie martwiła.
I tak siedziałam, aż oczy zaczęły mi się kleić. NIE! nie moge teraz zasnąć! tam na sali leży mój przyjaciel...do tego poszkodowany przeze mnie. Chyba jeszcze z 20 minut tak siedziałam, kiedy z sali wyszedł lekarz.....







poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział V

No i nowa notka. Cieszę się, że Wam się podoba to opowiadanie. Dzięki za każdy komentarz. ;)
###################################################################################
###################################################################################
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Powiedzieć Michaelowi? Może lepiej nie. Nie chce go martwić. Poza tym dziś wychodzę ze szpitala i nie chcę psuć sobie humoru. Może to tylko żart. Już nie raz dzwonił ktoś do mnie i robił sobie ze mnie jaja. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Już się przestraszyłam, że to ten sam numer ale ulżyło mi kiedy na wyświetlaczu pojawiło się imię-Michael. Ucieszyłam się jak dziecko, i szybko odebrałam.
-halo?- zapytałam
-Alex? jesteś gotowa? zaraz będziemy pod szpitalem- powiedział delikatny głos Michaela
-Tak, czekam- powiedziałam i rozłączyłam się
Nie minęło 5 minut a do sali wleciał Mike. Cały zdyszany. Chciało mi się śmiać bo wleciał tu jakby coś się stało.
-Jezu! Coś tak wleciał?- zapytałam uśmiechając się
-Wyjrzyj przez okno- powiedział. Podeszłam do okna, a tam istny tabun! chyba z 1000 ludzi koczowało pod szpitalem. Nie wiedziałam o co chodzi. Ale szybko się skapnęłam. No tak...moim przyjacielem jest Michael Jackson. Znaczy.... Tak myśle, że przyjaciel.
-Dowiedzieli się, że tu przyjechałem. Przepraszam cię.- powiedział i usiadł na szpitalnym łóżku ze smutną miną.
-Za co?!- zdziwiłam się
-Pod szpitalem jest targowisko! albo jeszcze gorzej. Będziesz się musiała dobrze zasłaniać jeżeli nie chcesz być jutro w gazecie i TV- powiedział
Już rozumiałam. To go męczyło. A jednak kochał swoich fanów. Ja osobiście mówię nie wytrzymałabym gdybym codziennie słuchała jakichś plotek o sobie do tego zmyślonych.
 -Idziemy?- chciałam zmienić temat
-Jasne, tylko...masz jaką chustkę, okulary? cokolwiek aby nie było widać ci twarzy- powiedział
-Coś się znajdzie- i rzuciłam się do małej torby. Całe szczęście, że miałam przy sobie moje kochane okulary przeciwsłoneczne. Ale co dalej?
-Masz i załóż to- dał mi swój kapelusz i nie wiem skąd różową apaszkę w kwiatki.Szybko ubrałam to coś na siebie i wyszliśmy. Boże kochany! ile tu jest ludzi!
 Próbowaliśmy przejść ale na marne. Wszyscy wlepiali te swoje gały w nas, wszystko znów mnie bolało, gdyż wszyscy się o mnie obijali chcąc dostać się do Michaela.
Po jakichś 15 minutach siedzieliśmy już w ogromnej limuzynie. Oł jea! to mi się podoba. Duże, miękkie fotele. Po prawej stronie barek z żelkami, cukierkami, colą. Ile on tego tu ma. Rozglądałam się zachwycona, ale po chwili usłyszałam rozbawiony głos Michaela.
-Co..co?- zapytałam
-Przyglądasz się jakbyś nigdy samochodu nie widziała.- powiedział rozbawiony- pytałem gdzie mamy cię zawieźć.
-A, tak.-napisałam adres na kartce
-Bill, mógłbyś nas zawieźć pod ten adres?- zapytał kierowcy
-Już się robi szefuniu- powiedział i zasunął szybę która dzieliła nas od przednich siedzeń.
Przez całą drogę gadaliśmy i śmialiśmy się. Fajnie mi się z nim rozmawiało.Nawet nie zauważyliśmy a byliśmy już na miejscu. Chciałam już wysiadać ale niespodziewanie Michael otworzył mi drzwi. Nie powiem, spodobało mi się.
 -Ale ostrzegam. Jak mnie rodzice z tobą zobaczą to chyba tata zawału dostanie, a mama zemdleje- powiedziałam otwierając drzwi. On tylko zachichotał. Weszliśmy.
-Mamo! Tato! już jestem!- wydarłam się na cały dom
Po chwili z salonu wyłonili się moi rodzice.
-Boże córciu! Nic sie nie jest? wszystko dobrze?- rzuciła się na mnie mama i  zadawała mnóstwo pytań, nie zauważając Michaela.
-Dzień dobry- powiedział speszony Mike
-Jezusie nazareński!- krzyknęła mama i zemdlała. No i po raz kolejny miałam racje.
-Wiedziałam, że tak będzie. Tato weź mamę do salonu. Ja idę z Michaelem na górę.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
-No więc oto i moje królestwo- odparłam teatralnie otwierając drzwi. Zaśmiał się głośno.
-ładnie tu masz- powiedział
-Dziękuje- powiedziałam
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nagle Mike wybuch niekontrolowanym śmiechem.
-haha nie spodziewałem się, że twoja mama na serio zemdleje- śmialiśmy się ciągle
-Tata się jakoś tym nie przejął chyba że teraz skacze po salonie- powiedziałam.
Ale kiedy już się ogarnęliśmy zaczęliśmy rozmowę. 
-Bardzo ci dziękuję że w ogóle siedziałeś ciągle ze mną w tym szpitalu i zawracałeś sobie mną głowę- powiedziałam a on zrobił minę typu ''chyba żartujesz''
-To była sama przyjemność. Wiesz...bardzo miło mi się z tobą rozmawiało i rozmawia. Naprawdę cię polubiłem- powiedział
-Oh..co za zaszczyt sam Michael Jackson mnie lubi- udałam że mdleje. Ale tego co teraz się wydarzy nie spodziewałam się.Mike mnie złapał. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy...i....







piątek, 18 października 2013

Rozdział IV

Witam !
Notka miała być wczoraj ale jak wiecie jest rok szkolny i nauka i wgl. Ale jakoś leci. Dzięki za komentarze na prawdę są bardzo miłe i motywują do dalszego pisania. <3
################################################################################
################################################################################
 Obudziłam się. Na zegarki była 12. Czyli, że spałam całą noc. Coś strasznie przygniatało mi nogi, spojrzałam w tamtą stronę a tam zgadnijcie co! Michael śpi sobie w najlepsze na moich nogach.
Śmiać mi się chciało ale postanowiłam, że nie będę go budzić. Biedaczek siedzi ze mną całą noc.
A wiecie co mnie zdziwiło? to, że siedzi tu z zupełnie mu obcą osobą. No może i coś tam gadaliśmy, ale znamy się chyba tylko...19 godzin? coś koło tego.
Nie mogłam wytrzymać. Wybuchłam śmiechem kiedy zaczął gadać przez sen o babci która go z wałkiem do ciasta goniła!Śmiałam się w najlepsze. Michael wstał jak poparzony aż spadł z krzesła. Jeszcze bardziej chciało mi się śmiać.
-Co ty robisz?- zapytał ledwo żywy przecierając oczy jak małe dziecko
-Co, ty robisz. Spałeś mi na nogach- roześmiałam się a on zaczerwienił się
-Oj przepraszam, przysnęło mi się- powiedział
-Nie musiałeś przecież siedzieć- powiedziałam
-Ale chciałem-powiedział -Nie dzwonisz do rodziców?- zmienił temat
-Nie, mam 25 lat. Nie chce im zawracać głowy. Chociaż wiem, że powinni wiedzieć- spojrzałam na niego.
-Musisz im powiedzieć. To twoi rodzice, zawsze będą się o ciebie martwić. Poza tym nie wróciłaś na noc.- powiedział
-No ok. Zadzwonie ale później.- powiedziałam. Nie chciałam dzwonić do rodziców. Mama z pewnością by zemdlała albo coś, zawsze się o mnie bardzo martwiła.
-Nie później tylko teraz. Później mnie nie będzie bo będę musiał jechać już do domu. A wiem, że jak będziesz sama nie zadzwonisz- powiedział
-Eh, rozgryzłeś mnie- westchnęłam, a on zachichotał- fajnie się śmiejesz- powiedziałam a on jeszcze bardziej zaczął się śmiać
-hahah, dziękuje- nie mógł się opanować. Sama nie wiem co jest śmiesznego w tym, że powiedziałam, że się fajnie śmieje.
-Z czego się śmiejesz?- zapytałam
-Z ciebie- powiedział
-Ej!- krzyknęłam i chciałam walnąć go poduszką ale on ją szybko złapał i mi się nie udało. Przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy, czułam się nie zręcznie i oprzytomniałam. Zarumienił się.
-Masz śliczne oczy- powiedział i jeszcze bardziej poczerwieniał
-Dziękuje, ale czemu się tak rumienisz?- zaśmiałam się
-A nie wiem, muszę się tego oduczyć- powiedział i spuścił wzrok
-Nie pozwalam, słodko wyglądasz z tymi rumieńcami.- powiedziałam i tym razem uderzyłam go poduszką.
-Lepiej nie zaczynaj, masz do czynienia z mistrzem łaskotek- powiedział. Uniosłam brwi
-Nie boje się ciebie, a poza tym nie mam łaskotek tak że wiesz- zaśmiałam się głośno
-A zresztą jesteś cała poobijana, jak wyzdrowiejesz mogę ci zagwarantować, że wymęczę cię-powiedział- wkońcu nie na darmo nazywam się mistrzem łaskotek.- odparł dumny
-Tsaa..- no i zadzwonił mój telefon. Oho! zaraz zacznie się kazanie.
-Halo?- zapytałam cicho
-Matko i córko! gdzież ty się podziewasz? my tu z tatą od zmysłów odchodizmy- powiedziała zdenerwowana mama
-jestem w szpitalu, ktoś mnie napadł. Ale wszystko jest okej.- powiedziałam
-Czemu  nie zadzwoniłaś?! przyjechalibyśmy od razu- odparła mama
-A nie mówiłem?!- wyszeptał do mnie Michael a ja sie zaśmiałam
-Z czego się śmiejesz?- zapytała zdziwiona mama
-A bo siedzi tu taki jeden i wiesz- powiedziałam
-Uu, córeczko czemu nic nie mówiłaś?- powiedziała- ładny jest?
-Mamo! to nic poważnego- powiedziałam. Chociaż kto wie...ładny jest i to bardzo. Podoba mi się...
Boże! o czym jak myśle. Wróćmy do rzeczywistości.
-A już myślałam, że za niedługo będę babcią- powiedziała i westchęła
-Boże.- walnęłam się ręką w czoło. A najgorsze jest to, że on to wszystko słyszał. Pomyśli, że jakaś odiotka kurcze.
-No cóż, nie będę ci przeszkadzać- powiedziała- a może raczej wam?- zaśmiała się i rozłączyła
Odłożyłam telefon na szafkę i spojrzałam na Michaela. Zastanawiał się nad czymś. Nad czym? tego nie wiem. Panowała cisza którą ja przerwałam:
-Wiesz może kiedy będe mogła stąd wyjść?- zapytałam
-Tak wiem, możesz wyjść jutro jeśli będziesz na siebie uważać, jesteś jeszcze osłabiona i poobijana.- powiedział
-Nareszcie stąd wyjde! ja chce jutro, ja chce jutro!- darłam się jak głupia a on zaczął się śmiać.
- Nie krzycz tak, bo pacjenci zaraz się zlecą i będą nam prawić kazania jak się zachowuje w szpitalu- powiedział
-Kiedy ja tak nie mogę doczekać się jutra- powiedziałam i walnęłam się na poduszkę.
-Alex,ja już muszę iść. Na szafce masz mój numer, jakbyś coś chciała to dzwoń- powiedział i pocałował w policzek
-Jasne, idź. - powiedziałam
-Do zobaczenia- powiedział i wyszedł
No i zostałam sama w tych czterech białych ścianach. Super! Leżałam tak i patrzyłam w sufit.
Nudziło mi się niemiłosiernie. W końcu zdecydowałam się coś namalować. Tylko teraz takie trudne pytanie: co? Może namaluję Michaela i dam mu ten rysunek w prezencie? No dobra, zaczynamy.
Zajęło mi to około półgodziny, a potem po prostu zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Nieznany numer? Kto normalny dzwoni o 1 w nocy?!
Odebrałam, ale zanim cokolwiek powiedziałam doszedł mnie głos który mówił:
-Lepiej się strzeż. Nigdy nie wiesz co cię może spotkać- i tylko tyle. Potem dźwięk zerwanego połączenia.

wtorek, 15 października 2013

Zle wiadomosci

Hey. Pisze do was tak po kryjomu z tel. Notki nie bedzie jutro tak jak planowalam. Gdyz poniewaz dostalam kare i zabrano mi laptopa. :C Wiec nwm ile nie bd pisac. Nie bojcie sie nie zostawiam was. Pozdrawiaam.

sobota, 12 października 2013

Rozdział III

Witam !
Kolejny rozdział ;) zakładając tego bloga nie miałam pojęcia, że to takie wspaniałe uczucie jak ktoś czyta to co napisałeś. Dziękuje za to, że to czytacie. No ale już koniec przynudzania. Macie notkę ;)
################################################################################
################################################################################
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Było ciemno, jak w horrorze.
Przyznaje...trochę się tak czułam...jakbym grała w jakimś strasznym filmie. Usłyszałam kroki, więc udawałam że jeszcze się nie przebudziłam.
- Śpij, śpij...jeszcze nie wiesz co cię czeka- wyszeptał koleś w drzwiach i wyszedł.
Przestraszyłam się. Bo co? wy byście sie nie bali? Idziesz sobie spokojnie do domu a tu nagle ktoś cie napada i zamyka nie wiem gdzie. Przyłożyłam rękę do ust. Krew! jak ja nie znosze krwi.
W ciemnym pokoju zauważyłam okno. Małe okno ale zawsze coś.
- Może uda mi się- powiedziałam do siebie i próbowałam się wydostać. Na marne.
 Wszystko mnie bolało. Boże. Po długich męczarniach wydostałam się i poczułam zimny wiatr na mojej twarzy.
Nie miałam siły iść. Ręce, nogi, głowa...wszystko cholernie bolało.
Złapałam się za brzuch i upadłam na chodniku. Robiło mi się nie dobrze. Poczułam smak krwi w ustach. Przeturlałam się na ławkę w pobliżu i siadłam. Nagle zobaczyłam ciemność. Brzuch zaczął boleć jeszcze bardziej.
-AAAA!- krzyknęłam i złapałam się za brzuch
 Ale chwila co to?! w oddali zobaczyłam biegnącą w moją stronę jakąś...hm..nwm.
Czy to już zjawa? czy już odchodzę?
- Co ci jest?- zapytał głos, który dobrze znałam. To Michael!- boże, ty krwawisz- zaczął panikować
- Boli, co ty tu robisz?- zapytałam i złapałam się tym razem za głowę która pulsowała od bólu.
- Co ty tu robisz?! kto ci to zrobił? Alex nie odpływaj, słuchaj mnie- powiedział zatroskanym głosem
- Ktoś....na...padł- powiedziała i zemdlała
- Alex, słyszysz mnie? Alex!- prawie krzyknął
Otworzyłam na chwile oczy, nic nie widziałam tylko poczułam jak ktoś mnie podnosi.
- Alex mówię do ciebie! nie! nie zasypiaj- powiedział
Nie mówiłam nic, nie miałam siły. Usłyszałam tylko jak  dzwoni, chyba po karetke.
I tyle...
Odpłynęłam.
Przebudziłam się dopiero w szpitalu, przypięta do jakichś urządzeń. Przekręciłam głowę w lewą stronę i co zobaczyłam? słodko śpiącego Michaela trzymającego mnie za rękę. Co on tu robi?
Aaa, już pamiętam. Znalazł mnie w parku. Nie wiem co by było gdyby mnie nie znalazł. Pewnie leżałabym nie żyjąca na chodniku. Poczułam, że się poruszył. Otworzył oczy i gdy tylko mnie zobaczył od razu przytulił. Nie powiem, że mi się nie podobało.
Wręcz przeciwnie. Ale czułam się dziwnie i on chyba to zauważył.
-Przepraszam- wyszeptał cały czerwony
-Nic się nie stało- odpowiedziałam
-Odpowiesz mi w końcu co ci się stało?- zapytał. Już otwierałam usta żeby coś powiedzieć ale do sali wbiegł lekarz z dwoma pielęgniarkami.
-Czemu nie zawiadomił pan lekarza, że pacjentka się obudziła?- zwrócił się do Michaela
-obudziła się dosłownie przez minutą- powiedział
-Ah niech będzie. Na razie jest wszystko dobrze, ale musi pani zostać jeszcze na obserwacji.- powiedział pan...Johnson?....chyba tak.
-A z kąd to krwawienie?- zapytałam
-Tego to już nie wiemy- i wyszedł. Poprostu wyszedł. Jak to nie wiedzą?! to co to za szpital do jasnej cholery.
-Kto ci to zrobił?- zapytał Mike. Widać było, że się martwił a przecież nie musiał tu ze mną siedzieć.
Ale to bardzo miło z jego strony.
-No poprostu szłam do domu po tym spotkaniu w parku i tam...tam stali jacyś mężczyźni...i oni zaczęli się do mnie dobierać, próbowałam się wyrwać ale...- było mi coraz ciężko mówić i zbierało mi się na płacz.
-Czy...czy...czy oni...no wiesz..- zapytał nieśmiało
-Nie...uciekłam...ale kiedy się obudziłam jakiś facet gadał że nie wiem co mnie czeka- powiedziałam
-Jak dobrze, że uciekłaś. Ale jak się wydostałaś? w ogóle gdzie ty byłaś?- zapytał
-A skąd mam wiedzieć. Wyszłam przez małe okno. Całe szczęście, że jestem chuda- zażartowałam, uśmiechnął się. A musicie wiedzieć, że miał boski uśmiech. 
-A tak w ogóle to dziękuje ci, nie wiem czy bym jeszcze żyła gdybyś mnie nie znalazł- powiedziałam i pocałowałam go w policzek a on się zarumienił. Wyglądał tak słodko.
-Nie ma za co.A na pewno się już dobrze czujesz? nie boli cie nic?- zapytał
-Nie, nic mi już nie jest.- powiedziałam- wow, ale to super uczucie jak ktoś się o ciebie martwi.- uśmiechnęłam się.
-Heh, no.- zachichotał.
-Przepraszam cię, ale jestem strasznie śpiąca. A sama się dziwie, przecież co dopiero wstałam- zachichotałam
-Jasne, śpi. Ja tu posiedzę- powiedział
-Ale jeśli nie chcesz nie musisz przy mnie siedzieć. A w ogóle co będziesz robił tu sam?-zapytałam
-Patrzył na ciebie- odpowiedział. Ale chyba zdał sobie sprawę z tego co powiedział i zarumienił się.
-Taa, bardzo ciekawe zajęcie- powiedziałam.
Zamknęłam oczy i udałam się do krainy snów...

wtorek, 8 października 2013

Rozdział II

Witajcie !
Na początek to chciałam powiedzieć, że założyłam specjalnego e-maila dla bloga: OlaaBLOG-MJJ@wp.pl. Chciałam też jeszcze raz serdecznie podziękować za komentarz, nawet nie wiesz jak się cieszę że komuś podoba się to co napisałam. Notka miała być jutro, ale już tak mnie korciło żeby napisać więc...oto i ona. Zapraszam do czytania ;)
#################################################################################
#################################################################################
Alex czuła się wspaniale w jego towarzystwie. Razem rozmawiali, żartowali, śmiali się. Nawet zapomniała i tym co wydarzyło się miesiąc temu i przez kogo nie wychodziła tyle czasu z domu.
Nagle zadzwonił telefon Alex. Oboje przystanęli.
- Halo?- zapytała
- Córciu gdzie ty sie podziewasz. Mam nadzieje, że nie szlajasz się z tym chłoptasiem?- zapytała
- mamo! no dziękuje ci bardzo , że mi przypomniałaś- w oczach zebrały mi się łzy nawet
 nie wiem dlaczego. Przecież on okazał się tylko idiotą który szuka sobie panienki na kilka nocy.
- Oh przepraszam, zapomniałam- powiedziała z przejęciem osoba w słuchawce
-Będę później- powiedziałam i rozłączyłam się
Usiadłam na ławce i poczułam jak po policzkach toczą się łzy.
 ''Nie becz idiotko'' mówiłam w myślach. ''Przecież przed tobą stoi on''! karciła w myślach.
- Czy coś się stało? ty płaczesz?- powiedział siadając ze mną na ławce
- Nie, no coś ty. Oczy mi łzawią- powiedziałam i próbowałam wytrzeć łzy
- Jasne, a ja jestem Elvis Presley- powiedział ironicznie
- No bo...a nie wiem czy chcesz tego słuchać. Prędzej tu zaśniesz i co będzie?- powiedziałam
- Oh...nie mów już nic. Opowiadaj- powiedział
Opowiedziała mu wszystko. Ze szczegółami. Sama sie zdziwiła, że umie tak opowiadać. Na polskim zawsze banie z opowiadań dostawała a teraz co? poloniste trzeciego stopnia by przebiła.
- hm...nie wiem co powiedzieć- spojżałam na niego. Wydawał się miły. I do tego te piękne
czekoladowe oczy. MMM....Nie! stop! Alex uspokój się to tylko facet....Ale uroczy i bardzo przystojny facet.
 - Nie mósisz nic mówić. Wystarczy, że wysłuchałeś. A tak w ogóle to... dziękuje- spojżałam mu w oczy
- Za co?- zdziwił się
- za to że od jakiegoś miesiąca dzięki tobie uśmiechnęłam się...ale tak szczerze- powiedziałam
- oh...nie ma za co. Wiesz...moja siostra zawsze mi mówiła że zawsze umiem jej poprawić humor. Może na tobie też to działa- powiedział- no i uśmiechnij sie- dźgnął mnie palcem w brzuch
- Ja już będę szła. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze zobaczymy- powiedziałąm i uśmiechnęłam się
- Oczywiście. Odprowadzę cię...- powiedział
- Wiesz...chciałabym pobyć troszkę sama..- powiedziałam- nie to że cie nie lubie czy coś..tylko cche być poprostu sama.
- nie no jasne. Tylko uważaj- powiedział
- Do zobaczenia- powiedzieliśmy razem, a potem roześmialiśmy się.
-Pa- powiedziałam i poszłam przed siebie.
 Szłam tak z 10 minut ze spuszczoną głową nawet nie zauważyłam jak wpadłam na jakichś kolesi. Przestraszyłam się ponieważ kiedyś byłam świadkiem takiego incydentu.
- no proszę. kogo my tu mamy? ty stary pacz jaka dziunia- powiedział jeden i złapał mnie za ręke
- Zostaw mnie- wyrywałam się
- Zamknij jape laluniu. lepiej dla ciebie- powiedział i uderzył mnie w twarz. Krzyknęłam.
-Proszę. zostawcie mnie- krzyczałam
- Mark chodź tu. Przypierdziel jej bo zaraz sie tu policja zleci- powiedział do drugiego
-Nie!- krzyknęłam
A pochwili poczułam przeszywający ból w okolicach głowy. Więcej nie pamiętam. Zemndlałam.



niedziela, 6 października 2013

Rozdział I

Oto pierwszy rozdział. Przepraszam, ze nie dodałam wczoraj ale jak przyszłam z urodzin koleżanki to zasnęłam i obudziłam sie w ubraniu więc.... dziś pisze. No i chyba tyle. Dziś taki krótki bo nie mam za dużo czasu. Miłego czytania.
###################################################################################
Nie moge tak dłużej siedzieć bo za niedługo odetnę się od świata. Co było minęło.
Eh po co ja w ogóle żyje.
A więc... pewnie zastanawiacie się czemu mam takie podejście do życia i w ogóle?
A no więc chce wam oswiadczyć, że chłopak z którym byłam nie całe 2 lata poprostu zerwał ze mną...no tak prosto  mostu powiedział, że ze mną zrywa. No i siedziałam tak w moim pokoju z...nwm.... prawie miesiąc. Jeżeli dobrze obliczyłam. Więc czas dziś pooddychać świeżym powietrzem.
- Mamo, wychodzę. - powiedziałam
Eh, to troche dziwne, wiem. Mieć 25 lat i mieszkać z rodzicami ale jeszcze nie myślałam nad przeprowadzką i narazie niech tak zostanie.
Usiadłam więc na pobliskiej ławce w parku. Lubiłam tam przychodzić to moje ulubione miejsce z dzieciństwa. Nigdy tu nie było żadnego ruchu. W ogóle kiedyś strasznie fascynowała mnie przyroda ale teraz zajęłam się bardziej rysowaniem.
Siedziałam tak spokojnie dopuki nie usłyszałam tego...tak..szczekanie psów.
Zerwałam się z łąwki jak poparzona i spojrzałam w lewo. W moją stronę biegło stado psów!
 a ja się koszmarnie boje psów.
Zaczęłam uciekać, dobrze że chociaż szybko biegam. Biegłam tak cały czas a najgorsze, że one cały czas za mną leciały! Nawet nie zauważyłam jak wpadłam komuś w ramiona i w efekcie przewróciłam się na nieznajomego.
-Hej, gdzie się pani tak śpieszy?- zachichotał
Kogoś mi przypominał. Okulary przeciwsłoneczne, kapelusz.
-Boże, przepraszam bardzo. Po prostu...ah psy mnie goniły i...no i...- jąkałam się
- Boisz się psów?- uśmiechnął się
- No może i to śmieszne ale tak- powiedziałam
-Ja też. Są małe ale gryzą- powiedzał
-Ta, człowieku mnie cała zgraja goniła- powiedziałam a on sie tylko zaśmiał
-Jestem Alex Russo- przedstawiłam się
-M..Michael Jackson- powiedział
- Wow, pierwszy raz widzę taką wielką gwiazde na oczy jestem zaszczycona panie Jackson- powiedziałam
- Prosze, mów mi Michael. Czuje się staro. Zresztą na oko to chyba jesteśmy prawie w tym samym wieku.- powiedział uśmiechnęty
- No dobrze, Michael- powiedziałam
- Wiesz...może masz ochotę pójść na spacer?- powiedział nieśmiało- spaceruje tak tu sam.
- Z chęcią. Nie będe musiała gadać sama do siebie- roześmialismy się.

piątek, 4 października 2013

Pierwsza notka wkrótce...

A więc tak....
Pierwszy rozdział będzie jutro, ponieważ dziś jestem wykończona po zajęciach tanecznych.
Proszę o komentarze, bardzo mi zależy aby ktoś to czytał. ;)

czwartek, 3 października 2013

Wstęp

Witam !
Od dziś będę tu pisać opowiadania o moim idolu, Michaelu Jacksonie.
Opowiadania będę wymyślane oczywiście przezemnie NIE kopiowane.
Zapraszam do czytania i komentowania :)