No i nowa notka. Cieszę się, że Wam się podoba to opowiadanie. Dzięki za każdy komentarz. ;)
###################################################################################
###################################################################################
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Powiedzieć Michaelowi? Może lepiej nie. Nie chce go martwić. Poza tym dziś wychodzę ze szpitala i nie chcę psuć sobie humoru. Może to tylko żart. Już nie raz dzwonił ktoś do mnie i robił sobie ze mnie jaja. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Już się przestraszyłam, że to ten sam numer ale ulżyło mi kiedy na wyświetlaczu pojawiło się imię-Michael. Ucieszyłam się jak dziecko, i szybko odebrałam.
-halo?- zapytałam
-Alex? jesteś gotowa? zaraz będziemy pod szpitalem- powiedział delikatny głos Michaela
-Tak, czekam- powiedziałam i rozłączyłam się
Nie minęło 5 minut a do sali wleciał Mike. Cały zdyszany. Chciało mi się śmiać bo wleciał tu jakby coś się stało.
-Jezu! Coś tak wleciał?- zapytałam uśmiechając się
-Wyjrzyj przez okno- powiedział. Podeszłam do okna, a tam istny tabun! chyba z 1000 ludzi koczowało pod szpitalem. Nie wiedziałam o co chodzi. Ale szybko się skapnęłam. No tak...moim przyjacielem jest Michael Jackson. Znaczy.... Tak myśle, że przyjaciel.
-Dowiedzieli się, że tu przyjechałem. Przepraszam cię.- powiedział i usiadł na szpitalnym łóżku ze smutną miną.
-Za co?!- zdziwiłam się
-Pod szpitalem jest targowisko! albo jeszcze gorzej. Będziesz się musiała dobrze zasłaniać jeżeli nie chcesz być jutro w gazecie i TV- powiedział
Już rozumiałam. To go męczyło. A jednak kochał swoich fanów. Ja osobiście mówię nie wytrzymałabym gdybym codziennie słuchała jakichś plotek o sobie do tego zmyślonych.
-Idziemy?- chciałam zmienić temat
-Jasne, tylko...masz jaką chustkę, okulary? cokolwiek aby nie było widać ci twarzy- powiedział
-Coś się znajdzie- i rzuciłam się do małej torby. Całe szczęście, że miałam przy sobie moje kochane okulary przeciwsłoneczne. Ale co dalej?
-Masz i załóż to- dał mi swój kapelusz i nie wiem skąd różową apaszkę w kwiatki.Szybko ubrałam to coś na siebie i wyszliśmy. Boże kochany! ile tu jest ludzi!
Próbowaliśmy przejść ale na marne. Wszyscy wlepiali te swoje gały w nas, wszystko znów mnie bolało, gdyż wszyscy się o mnie obijali chcąc dostać się do Michaela.
Po jakichś 15 minutach siedzieliśmy już w ogromnej limuzynie. Oł jea! to mi się podoba. Duże, miękkie fotele. Po prawej stronie barek z żelkami, cukierkami, colą. Ile on tego tu ma. Rozglądałam się zachwycona, ale po chwili usłyszałam rozbawiony głos Michaela.
-Co..co?- zapytałam
-Przyglądasz się jakbyś nigdy samochodu nie widziała.- powiedział rozbawiony- pytałem gdzie mamy cię zawieźć.
-A, tak.-napisałam adres na kartce
-Bill, mógłbyś nas zawieźć pod ten adres?- zapytał kierowcy
-Już się robi szefuniu- powiedział i zasunął szybę która dzieliła nas od przednich siedzeń.
Przez całą drogę gadaliśmy i śmialiśmy się. Fajnie mi się z nim rozmawiało.Nawet nie zauważyliśmy a byliśmy już na miejscu. Chciałam już wysiadać ale niespodziewanie Michael otworzył mi drzwi. Nie powiem, spodobało mi się.
-Ale ostrzegam. Jak mnie rodzice z tobą zobaczą to chyba tata zawału dostanie, a mama zemdleje- powiedziałam otwierając drzwi. On tylko zachichotał. Weszliśmy.
-Mamo! Tato! już jestem!- wydarłam się na cały dom
Po chwili z salonu wyłonili się moi rodzice.
-Boże córciu! Nic sie nie jest? wszystko dobrze?- rzuciła się na mnie mama i zadawała mnóstwo pytań, nie zauważając Michaela.
-Dzień dobry- powiedział speszony Mike
-Jezusie nazareński!- krzyknęła mama i zemdlała. No i po raz kolejny miałam racje.
-Wiedziałam, że tak będzie. Tato weź mamę do salonu. Ja idę z Michaelem na górę.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
-No więc oto i moje królestwo- odparłam teatralnie otwierając drzwi. Zaśmiał się głośno.
-ładnie tu masz- powiedział
-Dziękuje- powiedziałam
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nagle Mike wybuch niekontrolowanym śmiechem.
-haha nie spodziewałem się, że twoja mama na serio zemdleje- śmialiśmy się ciągle
-Tata się jakoś tym nie przejął chyba że teraz skacze po salonie- powiedziałam.
Ale kiedy już się ogarnęliśmy zaczęliśmy rozmowę.
-Bardzo ci dziękuję że w ogóle siedziałeś ciągle ze mną w tym szpitalu i zawracałeś sobie mną głowę- powiedziałam a on zrobił minę typu ''chyba żartujesz''
-To była sama przyjemność. Wiesz...bardzo miło mi się z tobą rozmawiało i rozmawia. Naprawdę cię polubiłem- powiedział
-Oh..co za zaszczyt sam Michael Jackson mnie lubi- udałam że mdleje. Ale tego co teraz się wydarzy nie spodziewałam się.Mike mnie złapał. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy...i....
Cudownie tylko pytam sie CZEMU W TYM MOMENCIE SKĄCZYŁAŚ OPOWIADANIE??!!!!!????
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nn ;-) :-D :-D :-D :-D
Ps.Pozdrawiam
UsuńDARIA
Lubię trzymać ludzi w niepewności. ;3
OdpowiedzUsuńO ja cie a ja nie lubie jak ktoś trzyma w niepewności:-D:-D:-D:-D
UsuńA kiedy będzie nn bo nie moge sie doczekać?? ;-);-);-)
Jutro powinna być jeśli się wyrobię. ;)
OdpowiedzUsuń