Hej !
Jakoś mnie wena naszła i napisałam od razu 2 rozdziały. :) Myślę, że się spodoba, nie wiem dlaczego ale zawsze na historii najwięcej mi przychodzi do głowy xd
Nie przynudzam, zapraszam do czytania.
###################################################################################
###################################################################################
Obudziło mnie głośnie śpiewanie..a raczej wycie. Mike słodko spał i od czasu do czasu pomlaskiwał. nie chciało mi się już spać więc zeszłam na dół.
Już na schodach dało się usłyszeć lecącą z radia piosenkę Presleya i ''cudowny'' głos Julie.
Wspaniała kompozycja- pomyślałam z ironią
-Juuuuhuuuuu- zawyła
-Boże najświętszy, na piosenkarkę to ty się nie nadajesz- stwierdziłam i usiadłam przy stole
-Masz coś do mojego boskiego talentu?- zatrzepotała rzęsami.
-Nie no co ty. Ale całą dzielnice chyba obudziłaś- powiedziałam
-Jak się czujesz?- zmieniła temat
Nie chciałam o tym za bardzo mówić, krótko mówiąc trochę się tego wstydziłam.
-Co sądzisz o małej imprezie?- chyba wyczuła mój niesmak do opowiadania o tej sprawie.
-Nie, dzięki. Nie czuję się na siłach- odpowiedziałam i oparłam brode na ręce
-Ej no ale kuźwa nie możesz tylko leżakować- powiedziała z politowaniem- leżing, leżing i leżing. Za niedługo to może jeszcze przykleisz się do fotela
-Nie przesadzaj- powiedziałam tępo wpatrując się w ściane
Julie była taka strasznie pozytywnie nastawiona do życia, humor jej ciągle dopisywał
-Eh, jak chcesz. Będziesz żałować- powiedziała- a gdzie twój pan boski tyłek?- poruszyła śmiesznie brwiami
-Śpi, jest pewnie wykończony po tym całym zdarzeniu
-Spoko, jakby co to możecie tu zostać, bo jak już mówiłam idę dziś do klubu- powiedziała- ale...macie mi nie demolować sypialni jak was zostawię samych- spaliłam buraka
-Eh, wiesz..jeżeli będzie taka potrzeba to nie martw się..twój pokój będzie pierwszy- powiedziałam i zachichotałam
-Ale wiesz...jak coś to ja zaklepuje role ciotki chrzestnej- powiedziała uradowana
-Na razie ci to nie grozi- powiedziałam
Usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Odwróciłyśmy głowy, Mike stał w drzwiach
-Co komu nie grozi?- zapytał rozbawiony
-Nie nic, tak sobie gadamy- powiedziała za mnie blondi
Cały późniejszy dzień przesiedziałam przed TV...nawet nie patrzyłam co leci tylko oglądałam.
Zbliżała się godzina 18...Julie idzie w końcu na tą impreze czy nie?
-Ej ! Blondi idziesz do tego klubu?- krzyknęłam
-No właśnie zaraz się wybieram- wyjrzała za ściany
-To się lepiej pośpiesz, a w ogóle o której wrócisz?- zapytałam
-A chuj wi- powiedziała
-Eghem- odchrząknął Mike. Taa..on to święty jest, przeklinania nie lubi.
-Oj ty to już cicho bądź, panie całe życie grzeczny- powiedziała Julie- ja idę, nara ludzie- trzasnęła drzwiami
-Nie zazdroszczę facetowi który weźmie z nią ślub- powiedział Michael. Spojrzałam na niego
-A skąd masz pewność, że w ogóle kiedyś wyjdzie za mąż?- zapytałam podejrzliwie
-No w tym też racja- stwierdził i pocałował mnie w policzek
-Już się domyślam co będzie się dziać kiedy wróci- zachichotałam
-Ona plus alkohol? to odpowiedni skład- śmialiśmy się
*4 godziny później
-Joooooooooooł osły- w drzwiach stanęła pijana blondi
-No i masz- westchnął Mike
-Gadaj..ile wypiłaś?- zapytałam przez śmiech patrząc jak Julie niezdarnie próbuje dojść do kanapy
-całą butelke..?- to było raczej pytanie
-Na pewno?- uśmiechnęłam się do Michaela
-No może jedną i połowe drugiej?- no i nawet nie pamięta ile wypiła...
-Boziu..wiedziałem że tak będzie...- powiedział Mike
-A ty sie przymnij! przyjebała bym ci ale wiesz...wole cie nie narażać na dostanie moim obcasem- powiedziała groźnie- a teraz nie gapcie sie tak, tylko pomóżcie umierającemu człowiekowi którego okropnie mdli i chyba zaraz zwymiotuje na twoje buty Mich...- I BUM! O cholerka! nieźle sie wypiło...nawet mój ojciec tyle nie pije ani nie pił, ale spoko.
-NIE!!!- wydarł się Michael
-Przepraszam?- powiedziała niepewnie
-1..2..3..4..5..spokojnie..6...wyczyści się je...7...8...zaraz...co jest po 8?- zapytał śmiesznie Mike
-ee..10?- powiedziała blondi
-Mike?! serio?! serio?!- prawie krzyknęłam
-Jezu, kobieto nie krzycz tak bo masz głos jak dzwon- powiedziała Julie zatykając uszy
-O niee, ja cie jutro nie będe niańyć i podawać herbatkę. Czabyło tyle nie pić- ostatnie zdanie prawie krzyknęłam jej do ucha
-Co za ludzie...- szepnęła dziewczyna pod nosem
-eghem...my to słyszymy- powiedział rozbawiony Mike
OMG! Padam ze śmiechu.Julie mnie normalnie wykończy. Umrę ze śmiechu. Czekam na nn. Jeszcze raz super notka.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD