Witam !
I o to macie nową notke. Ale tego co się teraz wydarzy...nikt chyba się nie spodziewał. Wiem, krótka ale czasu mało. Musiałam malować rysunek na plastyke ;//
Dobra, koniec już Czytajcie, czytajcie. :D
################################################################################
################################################################################
Przez
chwilę patrzyliśmy sobie w oczy...i....BUM! magia prysła kiedy do pokoju wparował mój ''były'' chłopak. Oho...i już wiedziałam co zaraz będzie.
-A ty co?! znalazłaś już sobie kochasia?!- krzyknął. Zaraz! gdzie w ogóle wszyscy są...mama , tata? przecież od tak by go nie wpuścili.
-Hej! Hej! nie krzycz na nią!- powiedział dość głośno Mike
-Bo co mi zrobisz?!- powiedział i dobrze mu się przyjrzał.- O kurwa..- wyrwało mu się
- Ja wale! To też nasz gwiazdorek Jackson!- krzyknął
-A może tak grzeczniej?- zapytał Michael. Ja stałam z boku i wolałam się nie wtrącać. A jeżeli on zrobi coś Michaelowi? O boże...
-Grzeczniej, tak?!masz grzeczniej!- krzyknął i uderzył go pięścią w brzuch. Mike aż się skulił.
-Co ty robisz?!!- krzyknęłam do Mark'a. Tak właśnie miał na imię ten dupek.
-Jak śmiesz mnie zdradzać z tym popaprańcem?!- uderzył mnie w twarz. Syknęłam z bólu.
-Alex!..nie......-krzyknął ledwo Mike i podniósł się.
-Michael! nie wstawaj! Mike!- krzyknęłam ale na marne. Przewrócił się przez uderzenie w głowę.
Zaczęłam płakać. Mark złapał mnie za nadgarstki i ciągną za sobą.
Krzyczałam i wyrywałam się ale to nic nie dawało. W końcu wpadłam na pomysł.
Kiedy mnie tak ciągną z tyłu, z całej siły uderzyłam go nogą w plecy. Padł na ziemie.
Szybko poleciałam do Michaela, zemdlał. Z prędkością światła zadzwoniłam po karetkę i oczywiście na policje.
Ciągle bałam się, że Mark się obudzi i coś mi zrobi. Już za dużo ktoś ucierpiał...tak mam na myśli Michaela.
-Jezu, Mike obudź się!- szlochałam. Po chwili do pokoju wparowało 3 lekarzy. Wzięli Michaela na nosze i zabrali do karetki.
-Panie doktorze, czy mogę z nim jechać?- zapytałam z nadzieją
-Jeżeli jest pani kimś z rodziny to tak- powiedział
-Emm...jestem...jestem jego dziewczyną- skłamałam. Ale chyba musiałam z nim jechać, nie? on pomógł mi a ja pomogę mu.
No i znów. Mam dziwne deja vu. (czytaj: derza vi) I jeszcze raz szpital. Dopiero ci z niego wyszłam..ehh.
Michaela zabrali na jakieś badania a ja siedziałam na korytarzu. Strasznie sie martwiłam. Boże...ciekawe co by sie stało gdyby Mark nie wlazł do pokoju...może rzeczywiście by mnie pocałował? Niee, na pewno nie. Ja zwykła dziewczyna i on, megagwiazda? na pewno nie o to chodziło. W ogóle czemu nikogo nie było w domu?! Wysłałam mamie smsa, że jestem w szpitalu z Michaelem i żeby się nie martwiła.
I tak siedziałam, aż oczy zaczęły mi się kleić. NIE! nie moge teraz zasnąć! tam na sali leży mój przyjaciel...do tego poszkodowany przeze mnie. Chyba jeszcze z 20 minut tak siedziałam, kiedy z sali wyszedł lekarz.....
Notka super :-D :-D tylko krótko :-( :-(
OdpowiedzUsuńAle już nie moge doczekać sie nn :-D :-D :-D :-D :-D
Pozddawiam
DARIA
No widzę robisz postępy i bardzo się z tego cieszę. I właśnie dałaś mi chęć pisania mojego opowiadania zaraz się za nie biorę, oczywiście od razu Cię o nim powiadomię. :D
OdpowiedzUsuńAle SUPER!!! :-D :-D :-D
OdpowiedzUsuńDoczekać już się nie moge:-D :-D :-D ;-)
Pozdrawiam
DARIA
Zapraszam Cię, na mojego bloga jest już nowa notka. Naprawdę to cud, że ją napisałam, mam nadzieję że Ci się spodoba. http://youaremylifemichael.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJuż wchodzę ;)
OdpowiedzUsuń