piątek, 29 listopada 2013

Rozdział XIII

Hej !
Notka jest jak najszybciej jak prosiliście. Dziękuję Wam bardzo za te miłe komentarze <3 Czasami nawet poprawiacie mi nimi humor. Jeszcze raz baardzo wam dziękuję ! Wiem, że krótko ale cóż...zmęczenie robi swoje.
A teraz notka.
################################################################################
################################################################################
-Siedź cicho suko!- krzyknął ten drugi
-Co ja wam zrobiłam?!- krztusiłam się już łzami
-Nam nic...ale komuś innemu tak- powiedział
Skąd ja znam ten głos...kogoś mi on przypomina. W tym momencie wolałabym umrzeć niż być dalej tak torturowana...Bałam się...strasznie się bałam. Michaela zabrali do jakiegoś innego pomieszczenia pod ziemią...czyli to tak ma skończyć się moje życie?
-Puście mnie!- krzyczałam
-Nie wyrywaj sie kurwa! Najpierw zrobimy z tobą co nam będzie się podobało, jasne?!- wydarł się mi do ucha
-nie!- zaprzeczyłam. Uderzył mnie w twarz, ale to nie sprawiało mi już bólu...Czułam że tracę ostatki sił. Zaciągnęli mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia gdzie nie było nic widać. Poczułam jak przywiązują mi ręce i nogi do krzesła.
Zrobiłam się blada jak ściana kiedy z torby wyciągnęli strzykawkę...już wiedziałam co chcą zrobić. NIE! Nigdy nie brałam tego gówna i nie będę brać!
-Kurwa! trzymaj ją bo zaraz nam zwieje!- krzyknął do drugiego
W tej chwili do pokoju wszedł ktoś jeszcze...zaświecili lekkie światło które raziło mnie niemiłosiernie. W końcu cały czas siedziałam w ciemnościach.
-nie! Alex! Nie bierz tego!- krzyczał ktoś. Poznałam że to Mike...W tym momencie chciałam się z tą wydostać i przytulić się..po prostu się do niego przytulić
-Zamknij ryj! A teraz popatrz jak twoja dzewucha sie marnuje- powiedział trzymają Michaela
-Nie! Puść ją!- krzyknął i walną z całej siły tego gościa...ło..aż padł na kolana
-Ty chuju! łap go!- zaczął się drzeć
-Weź jej to gówno daj i spieprzamy!- powiedział
-Nie! nie wezmę tego!- krzyknęłam
-Weźmiesz...a potem się zabawimy, co ty na to?- szepną mi do ucha. Fuuj...jak mu z gęby jedzie...
-Z tobą? nigdy w życiu debilu!- powiedziałam
-A założymy się?- haha chyba go pojebało.
-Nie warto- powiedziałam oschle, ale zaraz tego pożałowałam...wstrzyknęli mi to...o niee...boże! Nie..nie! to mi się śni! niee!
Potem nie kontaktowałam..zabrał mnie gdzieś...był obleśny..dotykał mnie...całował...prawie już tam rzygałam. To było obrzydliwe! nikomu nie życzę czegoś takiego! do tego te narkotyki! co to w ogóle za ludzie? i niby kogo ja skrzywdziłam?! do głowy przyszło mi tylko jedno imię....

Mark....

środa, 27 listopada 2013

Rozdział XII

Hej !
Ten rozdział jest pisany z pamięci ponieważ wcześniej zapisałam go, ale zgubiłam zeszyt.
Powiem wam, że właśnie od tego momentu nie będzie za wesoło... :D nie od razu ale.. a zresztą sami się przekonajcie.
Zapraszam!
##################################################################################
##################################################################################
Obudziłam się, ale miejsce obok mnie było puste. Założyłam moje kapcie i podążyłam do kuchni w której zastałam kompletny sajgon!
Jajka porozbijane, mąka porozsypywana po stole i blacie kuchennym. Jezusie Nazareński!
A do tego Mike w samych bokserkach i fartuszku na biodrach podrzucający naleśniki na patelni.
-Mike..hahahah- wybuchłam śmiechem kiedy zobaczyłam, że cały tyłek ma w mące! hahah teraz to nie wytrzymałam. Tarzałam się ze śmiechu a biedny zdezorientowany Michael nie wiedział o co cho.
-Masz..mm...masz...mąke...hahahahaha- mówiłam przez śmiech
-Co sie stało?- zapytał
-Masz...masz mąke na gaciach- wybuchłam śmiechem a on zrobił naburmuszoną mine w której powiem wam słooodko wyglądał.
-Co?!- krzyknął i poleciał do lusterka. Zaczął się oglądać a po chwili razem wybuchliśmy śmiechem
-Ale wiesz, że sam będziesz sprzątał ten bałagan w kuchni?- powiedziałam kiedy się ogarnęlismy
-No wiesz co! Ja tu robie specjalnie dla ciebie śniadanie a ty nawet mi nie pomożesz posprzątać?- powiedział uśmiechnięty i pocałował mnie
-Mmm...jak mnie ładnie poprosisz to ci może pomogę.- powiedziałam i potargałam mu włosy
-A w ogóle co ty tak paradujesz w samych bokserkach?- zapytałam śmiejąc się. Mike spojrzał na siebie i spalił buraka. Ojj...pan Jackson sie rumieni..
-Nawet nie pomyślałem nad ubraniem się- powiedział i zniknał w łazience
Ja zabrałam się za robienie tego śniadania bo w końcu nic nie zjemy.
Usmażyłam naleśniki, na stole postawiłam dżem truskawkowy i sok pomarańczowy.
-Czy tak pachnął najlepsze na świecie naleśniki?- zapytał jak dziecko.
-Kochanie, nie przesadzaj.- powiedziałam i położyłam na stół równiutko usmażone naleśniki.
-Smacznego- rzuciłam po czym sama zabrałam się za jedzenie
-To jest przepyszne!- wykrzyknął kiedy zjadł pierwszy kawałek.
-Cóż...nie na darmo siedziałam cały czas w kuchni z mamą- powiedziałam po czym dostałam całusa w policzek
-Co masz zamiar dziś robić?- zapytałam
-Caaały dzień przesiedzieć z tobą, a wieczorem spacer- powiedział
-Mi pasuje- uśmiechnęłam się
-Alex..ja wiem, że nie chcesz wracać do tej sprawy ale..- zaczął Michael
-Nie! proszę cię...chcę zapomnieć- przerwałam mu
-Kochanie, martwię się o ciebie, a jeśli coś się stanie? mam złe przeczucia- powiedział
-Nic się nie stanie, obiecuje ci to. A teraz chodź może jest coś ciekawego w tv- pociągnęłam go za rękę i usiedliśmy na kanapie.
-W dzisiejszym programie wspomnimy o Michaelu Jacksonie i jego nowej partnerce. Źródła donoszą, że to nie jaka Alex Russo. Czyżby nasz gwiazdor planował już wspólne życie?- powiedział jakiś gość w telewizji.
-A może...obejrzymy co innego?- zapytał Mike
-Lepszy film niż to coś- powiedziałam a on się tylko uśmiechnął
Czas zleciał szybko, Michael włączył jakiś horror. Ale mnie on nie ciekawił..moje myśli były daleko od rzeczywistości. Co prawda też miałam dziwne uczucie, że coś się stanie ale ja mam tak zawsze.
Zbliżał się wieczór. Na niebie pojawiły się gwiazdy, zrobiło się trochę zimno więc skoczyłam się przebrać w coś bardziej ciepłego.
Po 10 minutach zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się na plażę. Taak..jeszcze tylko zostały nam 2 dni wyjazdu, ponieważ jak wiecie Michael to megagwiazda...chyba musi pracować, nie?
Złapałam go za rękę i szliśmy tak w ciszy. Ciągle myślałam nad słowami gościa z telefonu: ''Nie wiesz co cię spotka'' słowa te odbijały się w mojej głowie. Nie wiedziałam co to znaczy...z pewnością to że ktoś mi zwyczajnie grozi...z każdym kolejnym krokiem miałam coraz większy strach. Nie wiem dlaczego.
Mocniej złapałam rękę Michaela i szliśmy dalej.
Nagle coś za mną zaszeleściło...odwróciłam się..Mike też. Czyli to nie moja wyobraźnia..
-Mike...boje sie- przytuliłam się do Michaela. Cała się trzęsłam
-Poczekaj tutaj...pójdę sprawdzić co to- powiedział i już chciał iść
-Nie! Mike nie puszczaj mojej ręki- wyszeptałam
-Alex...muszę..poczekaj tutaj- poszedł
Stałam tak i czekałam...sekundy leciały bardzo szybko...miałam nawet wrażenie że minęło chyba z 10 minut.
-Alex! uciekaj- krzyknął chyba Mike
Cofałam się do tyłu gdy nagle ktoś zasłonił mi usta ręką. Próbowałam krzyczeć i wyrywać ale to nic nie dawało. Łzy powoli leciały mi po policzkach...
-No to mamy ich! Dzwoń do szefa- powiedział jeden który trzymał Michael
-Puśćcie ją!- krzyknął Mike po czym dostał w głowe
-Cicho smarkaczu!- powiedział do niego- my się zajmiemy twoją dziewczynką, nie przejmuj się
-Nie!!- krzyknęłam
-Proszę! macie mnie, zostawcie ją...ja wam wystarczę- powiedział Mike
-Puść mnie!- krzyczałam ale jeden gdzieś mnie zaczął ciągnąć. Szarpałam się ile sie dało..ale na próżno.
-Nie!!- krzyknął Michael i się wyrwał
-Podejdź do niej tylko a ten nuż wiesz gdzie się znajdzie- powiedział i przystawił mi ostrze do gardła..
Łzy leciały strumieniami...to koniec...koniec..mój koniec... całe moje życie przeleciało mi przed oczami i dalej nic nie pamiętam.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział XI

Witam wszystkich !
Właśnie wróciłam do domu z tańców i jakoś mnie wena napadła kiedy szłam. No i właśnie to nowa notka ;) Powiem wam tylko, że Alex czeka dużo nieszczęścia :D
#################################################################################
#################################################################################
Mike powiedział żebym się nie martwiła i że jak wrócimy to pójdziemy na policję. Ale ja wiedziałam, że martwił się tym bardziej niż ja. Na każdym kroku naszego wyjazdu był obok, nie odstępował na sekunde. Nie chciałam też tego zgłaszać...po prostu boję się kto to może być, a jeśli to zgłosimy na policje to oni mogą nas szantarzować.
Rozmyślałam tak kiedy siedzieliśmy w restauracji. Wiadomo, że Michael jest światową gwiazdą dlatego to miejsce zostało zamknięte na czas naszego pobytu. Zjedliśmy obiad i wróciliśmy do hotelu. Mike pod wieczór zaplanował spacer, a gdy gwiazdy są na niebie jest tak romantycznie!
Kurde...nawet nie wiem kiedy stałam sie taka..taka...romantyczna. haha sama się z siebie śmieje.
-Wiesz na co mam ochote?- zapytałam nagle kiedy włączyliśmy TV w naszym apartamencie...eh to raczej willa.
-Na co?- zapytał
-Poszłabym na zakupy- uśmiechnęłam się a on posmutniał
-Coś tak zmarniał?- zapytałam. Podniósł wzrok.
-No bo ja nie mogę z tobą iść.- powiedział smutny
-Och, na pewno coś się wykombinuje, chodź.- złapałam jego rękę i ciągnęłam do łazienki.
-Co ty robisz?- zapytał zdezorientowany
-Zaraz zobaczysz. Jesteś cierpliwy czy się wiercisz jakbyś miał hemoroidy?-zapytałam a on sie zaśmiał
-Bardzo śmieszne.- powiedział
Pół godziny mi zeszło z przemiany mojego przystojnego faceta na jakby to powiedzieć... no po prostu zmieniłam mu wygląd. Miał tu kilka peruk i w ogóle. Zmiena była wspaniała, nie było w ogóle widać że to pan sławny Jackson.
-Boże! to ja?- zapytał
-Nie! To święty mikołaj- powiedziałam- ale jednak wolę cię w tamtej postaci
-Hm..musisz wytrzymać- powiedział i mnie pocałował
-Idziemy?- zapytałam
Złapał mnie za ręke i pojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego. Widać, że Mike czuł się swobodnie, nikt się na niego nie gapił.
-Dziwnie mi- powiedział i zachichotał
-Co cię tak śmieszy?- zapytałam
-No po prostu czuję się wspaniale, tak super, tak..tak wolno- powiedział i westchął- dziękuję
-Nie ma za co. A teraz chodź! chcę zajrzeć do jednego miejsca- powiedziałam
Odwiedziliśmy sporo sklepów ale nie było nic ciekawego. A wiecie co jest najdziwniejsze? że Mike świetnie się bawił.
-Chyba niczego dziś nie znajdę- powiedziałam i poszliśmy dalej
Po chwili na wystawie ujrzałam przepiękną czarną sukienkę! normalnie cudo! Wepchnęłam Michaela do sklepu z czego się strasznie śmiał i nie mógł się opanowac.
-Znalazłam!- Wykrzyknęłam i weszłam do przymierzalni.
Sukienka była szyta jak na mnie ! wspaniele leżała i bardzo ładnie w niej wyglądałam.
-I jak?- zapytał Mike zerkając przez zasłone
-No ej! Co by było gdybym była naga? Nie wchodzi się tak bez zgody- powiedziałam
-Nie przeszkadzało by mi to. Ślicznie w niej wyglądasz. Mam wrażenie że jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi- powiedział
-Nie podlizuj sie- powiedziałam- ile ona kosztuje?- zapytałam sama siebie
Spojrzałam na metkę. O boże ! Niee..jak najszybciej sie przebrałam i wyszłam.
Mike dziwnie się na mnie patrzył. Ale ludzie! Aż taka droga ta sukienka?
-Alex...co sie stało?- zapytał
-Mike! Chodź, idziemy.- powiedziałam
-O nie! bierzesz tę sukienkę i koniec. Jest śliczna, tak jak ty. Pasuje do ciebie. Jeśli chcesz to sam zapłace- powiedział uśmiechnięty
-Nie, nie będziesz za mnie płacił- powiedziałam
-Chyba nie zbankrutuje jeśli kupię ci jedną sukienkę. Uznaj to za spóźniony prezent urodzinowy.- powiedział
Michael jest uparty...i to straaasznie. Właśnie wychodzimy ze sklepu..taak..kupił mi tę sukienkę a mi było  strasznie głupio.
-Oj co się tak boczysz? mówiłem ci że jestes dla mnie najważniejsza i wystarczy jedno twoje słowo a wszystko co zechcesz będzie twoje- powiedział
-Kotku ja wiem że chcesz mi dać wszytko abym tylko była szczęśliwa ale patrzyłeś w ogóle na cene?- zapytałam wchodząc do łazienki
-Alex..przestań już. Nie pozwolę, żebys potem żałowała że jej nie kupiłaś- powiedział
Wzięłam kąpiel w meega wypasionej wannie i przebrałam się piżamę.
Po mnie wszedł Mike. Dla bezpieczeństwa zmieniłam numer i znali go tylko moi bliscy.
Michael szybko się przebrał. Właśnie leżeliśmy przytuleni. Strasznie chciało mi się spać dlatego zgasiłam lampkę i powiedziałam:
-Idę spać. Miłych snów.- pocałowałam go na dobranoc i usnęłam.




poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział X

Heej !
Nie uwierzycie co mam ! Jestem prze szczęśliwa ! Nic nie jest w stanie opisać mojego szczęścia.
Dziś dostałam od babci mojej koleżanki z Niemiec, autograf Michaela ! Wiecie jakie ma śliczne oczka na tym? *________*Jestem w niebie! Po prostu tak się cieszę, że masakra.
No nic wracam do notki. Zapraszaam
###############################################################################
###############################################################################
-Zabieram cię na wakacje!- wykrzykną uradowany Michael kiedy siedzieliśmy w kuchni.
-Co?!- krzyknęłam i wyplułam sok
-No ej!- powiedział oburzony
-Przepraszam- poszłam po ścierke- Mógłbyś powtórzyć co powiedziałeś?
-Zabieram cię na wakacje- powiedział już spokojnie i objął mnie w pasie
-Żartujesz?- powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku
-Niby czemu?- zapytał zdezorientowany
-Mówisz poważnie?- zapytałam z niedowierzaniem. W końcu nigdy nie byłam na prawdziwych wakacjach. Może i to dziwne ale taka prawda. Rodzice nigdy nie mieli czasu i jakoś tak.
-Nie, wiesz na niby- powiedział
-AA!!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego powalając go na podłogę. Zaśmiał się słodko.
-Boże! Kocham cię- powiedziałam i pocałowałam go
-Ja ciebie też, ale może zejdziesz ze mnie?- zapytał uśmiechnięty. Spaliłam buraka i z niego zeszłam.
-A tak w ogóle kiedy jedziemy?- zapytałam
-Dokładnie to...za jakieś 10 godzin.- powiedziałem
-CO?!- krzyknęłam
-Noo...-powiedział niepewnie Mike
-Czemu dopiero teraz się o tym dowiaduje?- zapytałam
-To miała być tak jakby niespodzianka- powiedział
-No to super. Musisz mi teraz pomóc się spakować- powiedziałam a on sie roześmiał
-A w ogóle gdzie jedziemy?- zapytałam wchodząc na górę
-Niespodzianka- powiedział  wesoło, westchnęłam.
-Co ty masz z tymi niespodziankami?- burknęłam pod nosem
-Lubię je- powiedział uśmiechnięty
Pakowanie zajęło jakieś 2 godziny pomijając że Mike bosko sie przy tym bawił rozrzucając mi wszystkie ubrania po kontach.
-Nareszcie- szepnęłam i opadłam zmęczona na fotel. Spojrzałam na zegarek.
Co?! już 14? przecież niedługo mamy samolot!
-Michael! Jest już 14!- krzyknęłam i rzuciłam się na poszukiwanie telefonu.
-Już?! musimy iść ! za godzine musimy być na lotnisku!- powiedział
Gdy wszystko już było gotowe wyszliśmy z mojego domu.
I znów! Paparazzi... Byli wszędzie! skąd oni wiedzieli o wyjeździe?
Po półgodzinnej jeździe siedzieliśmy już na miękkich fotelach w samolocie. Bardzo chciało mi się spać więc oparłam głowę o ramię Michaela i usnęłam.
Obudził mnie przyjemny dotyk na policzku. Zamruczałam i otworzyłam oczy.
-Pobudka kochanie, jesteśmy na miejscy- oznajmił Mike
-Już?- zapytałam
-Mówiłem, że szybko zleci- powiedział
-Czekaj!- zatrzymał mnie
-Co?- zapytałam zdezorientowana. Pomachał mi czarnym materiałem przed oczami.
-Eh- westchnęłam. Zawiązał mi ją na oczy i prowadził. Nie wiedziałam kompletnie gdzie jestem, ale to że Michael był obok sprawiało że czułam się bezpieczna.
Trochę czasu minęło zanim zdjął mi z oczu to coś. Nie mogłam uwierzyć! Byliśmy na Hawajach!
-Mike...dziękuje- w oczach zebrały mi się łzy- to najlepsza niespodzianka w moim życiu
-No bez przesady- powiedział i mnie pocałował
Hotel był boski! Zastanawiałam się czy czasem nie wybrał najdroższego w mieście...
-Idziemy się przejść?- zapytałam kiedy rozpakowałam walizkę.
-Dobrze. Tylko daj mi chwilę- powiedział i zniknął za drzwiami łazienki.
Siedziałam tak do momentu aż nie usłyszałam dźwięku nadchodzącego połączenia. To znów ten numer... mimo wszystko odebrałam...
-Halo?- powiedziałam
-Na twoim miejscy uważałbym na siebie- powiedział dziwny głos. Znieruchomiałam.
-Kim jesteś, i czego chcesz?- zapytałam roztrzęsiona
-Oj lepiej żebyś nie wiedziała- ostrzegł- to nie koniec twoich problemów. Pamiętaj- rozłączył się
Stałam w miejscu nic nie rozumiejąc...co ja takiego zrobiłam? powiedzieć Michaelowi czy nie?
Może lepiej nie? a może tak? za dużo tych pytań.
nawet nie zorientowałam się kiedy Mike wyszedł z łazienki. I co ja teraz powiem?
-Kto to?- zapytał
-Mike...boje sie...to znów ten numer- powiedziałam spoglądać na niego


Tu macie ten autograf <33


czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział IX

Witajcie !
Notka trochę spóźniona ale jest. Coraz więcej osób czyta tego bloga. Z czego się ogromnie cieszę :)
Przedwczoraj to po całym domu skakałam. :D Dobra, kończę już moje glendzenie bo raczej na notkę czekacie.
ZAPRASZAM ;)
##################################################################################
##################################################################################
Do pokoju wpadły pierwsze promienie słońca. Otworzyłam powieki i wstałam. Rozejrzałam się po pokoju, pusto. Chwila..przecież jeszcze wczoraj był tu Mike. Jezu...przecież poszedł do domu. Zachowuje się jakbym całą flaszke alkoholu wypiła.
Ubrana zeszłam już na dół, gdzie czekali na mnie rodzice ze śniadaniem.
-Cześć mamo, cześć tato- powiedziałam i usiadłam
-Cześć córuś- powiedziała mama
-Musimy porozmawiać młoda damo- powiedział srogo tata. Co ja znów zbroiłam?
-Yyy...o co chodzi?- powiedziałam
-Co cię łączy z Michaelem Jacksonem?- zapytał tata. Kurde...on powinien być policjantem.
-ee...tak właściwie to...- zaczęłam się jąkać
-No dobra...wiem że jesteście razem..to było widać od początku- powiedział tata
-Ale czemu jesteś tak dziwnie nastawiony?- powiedziałam rozbawiona
-Bo nam dorastasz kochanie- powiedziała mama
-Nie jestem dzieckiem od 7 lat- powiedziałam
-Ale pamiętaj. Zawsze będziesz moją małą żabką- powiedziała mama i ''wytarmosiła'' mnie za policzki
-Mamo! zachowujesz się jak babcia Lucy- powiedziałam rozmasowując policzek
-Idę dziś do centrum, idziesz ze mną?- zmieniła temat mama
-Jasne! za chwilę będę gotowa- poleciałam na górę do swojego pokoju
Zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i pojechaliśmy z mamą do najbliższej galerii handlowej.
Dawno nie chodziłam po sklepach, dlatego trzeba nadrobić ten czas.
Kupiłam mnóstwo ubrań, butów. Ale coś nagle przykuło moją uwagę. Każdy się na mnie ciągle gapił. Udawałam, że tego nie widzę ale potem zaczęłam się zastanawiać czy czasem nie mam nic na twarzy.
Razem z mamą skręciliśmy do kiosku kupić jakąś gazete dla taty. A powiem wam, że on je uwielbia.
Zaraz, zaraz....co?! czemu jestem w gazecie?!
Szybko wyjęłam świstek papieru i zaczęłam czytać. ''Czy Jackson wreszcie znalazł swoją drugą połówkę? Niesławna dziewczyna? A może to tylko przelotny romans dla kasy?''
Po przeczytaniu stałam jak wryta, a mama nie wiedziała chyba co powiedzieć.
Jak najszybciej wyszłam ze sklepu. Nie minęła sekunda a zadzwonił mój telefon. Nie zgadniecie kto to! Michael. O boże..co ja mu teraz powiem?! Przepraszam, że ukazano cię od takiej strony?
Mimo wszystko odebrałam.
-Halo?- powiedziałam
-Już widziałaś?- zapytał
-Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona
-Byłem u ciebie, a twój ojciec powiedział że poszłaś z mamą do galerii. Przepraszam.- powiedział smutno
-Za co ty przepraszasz?! to chyba ja powinnam cię przeprosić. Ukazano cię w nie  tym świetle- powiedziałam
-Ale to ja cię w to wpakowałem. Przepraszam skarbie.- powiedział
Chciało mi się płakać. Ale przecież to nie jego wina. Postanowiłam się tym nie przejmować.
-Michael...mógłbyś do mnie przyjechać gdzieś za godzine?- zapytałam
-T...tak, jasne- powiedział
-To świetnie, Pa- powiedziałam i rozłączyłam się
Dogoniła mnie mama i zasypała mnóstwem pytań ale ja odmówiłam dalszych zeznań.
Spokojnie wróciłyśmy do domu. W salonie już siedział Michael.
Podeszłam i dałam mu buziaka.
-Mamo...czy mogłabyś nas zostawić samych?- zapytałam
-Już idę- poszła
-Alex...ja cię tak bardzo przepraszam...wpakowałem cię w to bagno...teraz nie będziesz mogła normalnie wyjść. Stracisz to co najważniejsze w życiu...przezemnie...- powiedział
Myślałam, że się zaraz rozpłaczę. Tak pięknie mówił że czasem zastanawiałam się czy nie powinien pisać wierszy.
-Kotku, to nie twoja wina. Nie przejmuj się. Może i nie będę mogła wyjść spokojnie, ale mam ciebie i ty mi pomożesz. Mam rację? No i uśmiechnij się. Wolę cię takiego uśmiechniętego niż takiego smutnego- pocałowałam go
-Kocham Cię- powiedział i mnie przytulił
-Ja ciebie baardziej- powiedziałam wtulając się w jego ciepłe ciało

środa, 13 listopada 2013

Przepraszam

Notki dziś nie będzie, chociaż żałuje bo tak ją odkładam i w ogóle. Ale strasznie źle się czuję, nawet usiedzieć nie mogę. :C Także, notkę napisze jutro (jeśli dożyję) bo koszmarnie się czuję.
Na poprawę humoru mam dla Was piosenke:
http://www.youtube.com/watch?v=FinOey-IlUk
Tekst jest boski, taki z przekazem < 33

Zabrałem moją ukochaną na rejs łodzią
I bardzo dobrze wiedziała
Że przejmowałem się rzeczami, które mogły się zdarzyć
Bo mnie to nie obchodziło
Chciałbym mieć twarz, której nikt nie rozpozna, w masce
Ktoś wykrzykuje moje imię
Myślą o zdjęciach, autografach, potem mnie dopadają
Radość obraca się w cierpienie

Ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Jeśli dążysz do bogactwa i sławy
Czuję presję, żyję tylko po to, by wygrywać
Pogrążam się w bólu, nie czujesz tego?

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie odczuwaj bólu
To cena sławy, to cena sławy
Więc nie narzekaj

Jestem na okładce magazynu, co za widowisko
Wiedzą o każdym przyjęciu
Tylko wpisz nazwisko na wykropkowanej linii, będzie dobrze
Tak zawsze mnie dręczą
Wsiadasz do auta, chcesz się przejechać, oglądasz się
Ktoś cię śledzi
Próbujesz uciec, pędzisz jak szalony, ale to na nic
Znają każdy twój ruch

Mój ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Jeśli dążysz do bogactwa i sławy
Czuję presję, żyję tylko po to, by wygrywać
Krwawię tym bólem, nie narzekaj

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj
To cena sławy, płacisz cenę za sławę
Więc nie odczuwaj bólu

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Ojciec nigdy nie kłamie, mój ojciec nigdy nie kłamie
Mój ojciec nigdy nie kłamie
Więc nie odczuwaj tak tego, chłopcze

Chciałbym mieć trochę czasu i uciec, wtedy powiedzą
Czy ten chłopak jeszcze żyje?
Tydzień na wsi [...] co za przeżycie
Jedynie silny przetrwa

Mój ojciec zawsze mi mówił
Nie będziesz miał spokojnego życia
Zaczną się zastanawiać, gdzie byłeś
Czuję, że patrzą na mnie z zazdrością
Źle zrozumieli zawiść
Postaw się na moim miejscu
I doświadcz mojego smutku

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj
To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie odczuwaj tak tego
To cena sławy, płacisz cenę sławy
Więc nie narzekaj

To cena sławy, płacisz cenę sławy
Ojciec nigdy nie kłamie, mój ojciec nigdy nie kłamie, kochanie
Mój ojciec nigdy nie kłamie
Więc nie odczuwaj bólu, chłopcze

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział VIII

Witam!
Przepraszam, że tak późno dodaje notkę, ale sami znacie powód. Jakoś się wygrzebałam z dołka i żyje. Jestem w niesamowicie dobrym humorze. Ta notka jakoś nie przypadła mi do gustu, zresztą sami ocenicie ;) Dzięki za miłe komentarze, naprawdę bardzo się cieszę że Wam się podoba to co piszę. Nie przynudzam, macie notkę.
###############################################################################
###############################################################################
Michael po 3 tygodniowym leżeniu w szpitalu wreszcie wyszedł. Nadal nie mogę w to uwierzyć!
A może mi to się śni? Jeśli tak to wolałabym umrzeć niż się obudzić.
Nawet nie zauważyłam kiedy się po prostu zakochałam. Chociaż znamy się zdecydowanie krótko, to jakaś siła zawsze mnie do niego ciągnęła. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Mike:
-Alex, o czym tak rozmyślasz?- zapytał
-A o niczym ważnym- odpowiedziałam
-Czyżby...chyba raczej odwrotnie, bo nawet nie zauważyłaś że jesteśmy już pod twoim domem.- zaczął się śmiać
-Naprawdę? jeju..przepraszam cię.- zaśmiałam się razem z nim
-Nie masz za co przepraszać. To dowiem się o czym tak rozmyślałaś?- zapytał kiedy wysiadałam
-Mówiłam ci że nic takiego. Po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć- odpowiedziałam
-W co?- zapytał obejmując mnie
-W to co się stało w szpitalu- powiedziałam a on zachichotał
Weszliśmy do domu, pusto. Nikogo nie ma? więc gdzie są? eh...pewnie mama wyciągnęła tate na zakupy.
Ostatnio chciała go wcisnąć w garnitur, ale jak to tata: ''W tym mi ciasno'' , ''Te spodnie mnie pogrubiają''. Zupełnie jak kobieta.
-Nikogo nie ma- oznajmiłam
Zdjęliśmy buty i poszliśmy do salonu. Włączyłam TV, akurat leciał mój ulubiony film ''Szczęki''
Ucieszyłam się jak dziecko. Uwielbiałam horrory, chociaż mnie przerażały i potem nie mogłam zasnąć.
-Idę po coś do jedzenia. Za chwile będą ''Szczęki''- powiedziałam i ruszyłam w pogoń za jedzeniem.
Przygotowałam popcorn itp. i powoli szłam do pokoju. I wiecie co zastałam? Mike bez krępacji  kurcze ogląda sobie mój albumik ze zdjęciami. Myślałam, że się pod ziemie zapadnę.
-Mike! nie oglądaj tego!- rzuciłam się na niego i zaczęłam wyrywać album mu z rąk.
 Nie było tak łatwo. W końcu wygrałam.
 Michael zrobił naburmuszoną minę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
 Pocałowałam go w policzek i od razu się rozpromienił.
-Patrz! Zaczyna się!- wykrzyknęłam
-Boże..nie krzycz- zaśmiał się
Film zleciał bardzo szybko. Jakoś pod koniec usnęłam. Poczułam, że ktoś niesie mnie na górę i kładzie na łóżku. Nie chciało mi się nic mówić. Widziałam tylko, że ktoś wychodzi, a ja zamknęłam powieki i usnęłam.



czwartek, 7 listopada 2013

Przepraszam

Bardzo was przepraszam, ale nie dodam dziś notki. Krótko mówiąc, jestem w dołku. Wole nie mówić czemu ;/ Takie tam sprawy. Jeszcze raz przepraszam i postaram się dodać notkę nie długo.
Do zobaczenia !

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział VII

Witajcie !
Już jestem i dodaję nową notkę. A tak w ogóle to jak w szkole? Ja mam strasznie dużo nauki. Kartkówka z matmy, sprawdzian z przyrody...i wgl. Ale nie przynudzam, zapraszam do czytania i komentowania ;)
#################################################################################
#################################################################################
Z sali wyszedł wysoki lekarz. Obawiałam się najgorszego. Bardzo mocno dostał w brzuch. A wiecie co jest najgorsze? że to przeze mnie! Sama nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Łzy leciały strumieniami, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czy człowiek którego zna się 1 dzień może tak szybko stać się kimś bliskim? Pomimo iż jest megagwiazdą jest bardzo miły.
Lekarz przystanął koło mnie. Energicznie wstałam i zapytałam:
-Panie doktorze, co z Michaelem?- zapytałam ocierając łzy.
-Pan Jackson ma wielkie szczęście. Jeszcze jeden taki cios a byłby krwotok wewnętrzny, ale teraz  wszystko w porządku. Tylko jest trochę poobijany- powiedział
-Czy...czy...czy mogę do niego wejść?- zapytałam z nadzieją
-Tak, ale proszę nie męczyć pacjenta i najlepiej zadzwonić do rodziny. Trochę tu jeszcze zostanie.- powiedział
-Dobrze. Dziękuję- powiedziałam i skierowałam się w stronę sali gdzie leżał Mike. Szłam nie pewnie, a co jeśli się obraził? przecież to moja wina.
Nawet nie zauważyłam kiedy stałam już pod drzwiami. Weszłam powoli. Michael słodko spał. Zrobiło mi się go szkoda. Jeśli Mark mu coś jeszcze zrobi to sobie nie daruję.
Spostrzegłam, że otwiera oczy i pociera je jak małe dziecko. Po chwili zobaczyłam te piękne oczy...dosłownie jak czekolada...takie cudowne..
-Mike...ja...prze...przepraszam- wybuchłam płaczem
-Alex...za co mnie przepraszasz?- zapytał zdziwiony.
-Jak to za co?! Spójrz! Leżysz w szpitalu! do tego przeze mnie!- nadal płakałam
-Oj przestań płakać. Widzisz że żyje. Nic mi nie jest może trochę dostałem ale naprawdę wszystko ok.- tłumaczył mi jak małemu dziecku uśmiechając się przy tym. Sama nie wiem z czego się tak cieszył. Może ten uśmiech był fałszywy? 
-W ogóle jak jeszcze możesz ze mną rozmawiać- szepnęłam
-Alex, to nie twoja wina- powiedział
-Bo wiesz....no...właściwie co ty chciałeś zrobić zanim Mark...wparował do pokoju?- zapytałam nieśmiało. Po chwili Mike zrobił się cały czerwony. Oh..jak słodko.
 -Yyy...no...- jąkał sie
-No powiedz- domyślałam się o co chodzi ale chciałam to usłyszeć od niego. Tak żeby mieć pewność.
-Ale nie obrazisz się?- zapytał ze smutną miną
-Eee...niby o co?- zapytałam
Przybliżył się i...pocałował...jezu!...on mnie pocałował...ja śnię? a może w raju jestem?
- o to- szepnął
Nie mogłam dłużej wytrzymać przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam najczulej jak potrafiłam.
Nie mógł ukryć zaskoczenia ale odwzajemniał pocałunek.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy szepnął:
-Kocham Cię Alex.