środa, 22 stycznia 2014

'Remember The Time cz.8''

Hej !
W związku z tym, że dziś mam taki luz i nie idę do szkoły postanowiłam sobie napisać notkę...
Zapraszam do czytania.
###################################################################################
###################################################################################
-Kurczaczku pieczony! co to ma być?- zaspana Amy stała w pokoju z rękami przy uszach
-aa...to...to normalka- wzruszyłam ramionami
-czemu oni się tak tłuką?- jęknęła i usiadła trzymając się za głowę
-tak jest na co dzień. Trzeba się przyzwyczaić.- poszłam zamknąć okno
-jest taaaki gorąc nie dworze że udusić się można- powiedziała
-tutaj zawsze tak jest- odgarnęłam włosy 
-wiesz..głodna jestem...- powiedziała moja przyjaciółka.
-a gdyby tak...- zaczęłam i spojrzałyśmy po sobie
-NALEŚNIKI!!!- wykrzyknęliśmy i zbiegliśmy na dół do kuchni
-eej! ty to lepiej zostaw- powiedziałam kiedy zobaczyłam że Amy zamierza mi pomóc przy śniadaniu
-przecież nie zdemoluje ci domu- popatrzyła na mnie spod byka
-wole się nie narażać- powiedziałam- nie chcę żeby powtórzyła się sytuacja z 7lat- zaśmiałam sie
-to było przypadkowo...nie wiedziałam wtedy nawet jak się patelnie trzyma- broniła się
-Am...ty miałaś wtedy 15 lat...- mruknęłam
-oj tam. Zawsze byłam jakaś taka...no...wśiu..- zachichotała
-tak, tak- odwróciłam się i zabrałam się za robienie naleśników
Muszę przyznać że nawet dobrze gotowałam. Gdy miałam jakieś 12 lat mama chciała mnie wysłać do programu kulinarnego. Takiego miałam stracha że szok. Nie lubiłam być w centrum uwagi, pewnie od razu zrobiłabym się czerwona albo nie wiem co.  Wstydliwa to ja byłam zawsze...nie ma co. Kiedy kogoś nie znałam od razu zaczynałam płakać i krzyczeć nie wiem dlaczego.
-no daj mi spróbować noooo...- Amy spojrzała na mnie oczami ze Shreka
-masz...tylko uwa....- zaczęłam ale po chwili jeden z naleśników wylądował mi na głowie
-żaj...- dokończyłam
-przepraszam- szepnęła i starając nie wybuchnąć śmiechem oddała mi patelnię.
Westchnęłam głośno i ''wyczyściłam'' swoją czuprynę.
-jakie plany na dziś?- zapytała
-wiesz co...ja bym rozłożyła basen- powiedziałam pełna entuzjazmu
-czy ja wiem...wolałabym się poopalać. Tutaj strasznie grzeje- zachichotała
-no spoko- powiedziałam- tylko,...hm...nie mam kremu...a znając życie to nas spiecze na raki
-masz blisko sklep.- wskazała ręką
-i oczywiście to ja muszę wszędzie chodzić- westchnęłam i ruszyłam w kierunku marketu
Do sklepu nie było daleko. Właściwie za rogiem ale co tam. Pogoda była wymarzona, spojrzałam na chwilę w niebo. Niebieskie bez żadnej chmurki. Po chwili poczułam jak uderzam w kogoś i lecę na chodnik.
-przepraszam, nie chciałam- powiedziałam i uniosłam głowę
-nic się nie stało- uśmiechnął się nieznajomy i pomógł mi wstać- jestem Matt
-Lucy- przedstawiłam się
-hm..Lucy...niespotykane imię- puścił oczko
-czy ja wiem..- zachichotałam. Atmosfera się trochę rozluźniła
-daleko mieszkasz?- zapytał
-nie...dosłownie za rogiem- wskazałam
-ahm...czy...czy miałabyś ochotę sie ze mną kiedyś spotkac?- zapytał z nadzieją
Nie byłam pewna czy powinnam mu ufać...ale coś mnie korciło żeby odpowiedziała ''tak, oczywiście'' dlatego zaraz po tym usłyszałam to ze swoich ust. Co ja wyrabiam- pomyślałam
-Mogłabyś mi dać swój numer? zadzwoniłbym...- zapisałam na kartce ciąg cyfr i oddaliłam się
Jakiś dziwnie znajomy ten facet...jakbym go kiedyś już widziała...
Zakupiłam wszystko co chciałam i powoli wracałam do domu.


sobota, 18 stycznia 2014

''Remember The Time cz.7''

Hej !
W sumie...to nie mam co tu dzis napisać więc od razu zaczynam od notki.
Miłego czytania.
####################################################################################
####################################################################################
Nawet się nie obejrzałam a minęły już 2 lata odkąd mieszkam w Gary. W tym czasie oczywiście bliżej poznałam rodzeństwo Jacksonów, częściej się spotykaliśmy, a to na grillu, na obiedzie itp.
A dziś...przyjeżdża Amy ! Nareszcie się zobaczymy...tak dawno jej nie widziałam. Zadzwonił telefon. Tak to ona.
-Lu, jestem już niedaleko. Będę za 15 minut- usłyszałam i zaczęłam piszczeć
-okok- rozłączyłam sie szybko
Zleciałam na dół do mamy do kuchni i nalałam sobie soku.
-Z tego co słyszałam to Amy już zaraz będzie?- uśmiechnęła sie mama
-tak ! dokładnie za...- spojrzałam na zegarek- 14 minut
-to super! na ile zostaje?- zapytała ciekawie
-ee..no...nawet nie zapytałam- zaśmiałam się razem z mamą
-oj córuś, córuś- pokręliła głową moja rodzicielka
W tym czasie rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Drgnęłam i pobiegłam do drzwi o mało co sie nie przewracając.
-Jesteś już !! boże ! boże !- zaczęłam piszczeć i przytulać osobę za drzwiami nie patrząc czy to rzeczywiście Amy. Ale jakoś tak...hm...pachniało....męskimi perfumami?
-o ja cie...kto to?- pomyślałam z przerażeniem
-To było...miłe- podniosłam wzrok i napotkałam uśmiechniętego Michaela
-prze..przepraszam. Myślałam że to Amy- spaliłam buraka
-ahm...-posmutniał trochę- czyli przeszkadzam?
-ty? nigdy- uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka
-dzień dobry- przywitał sie Michael
-Mamo, jeśli kurczak by przyszedł...wołaj mnie- usłyszałam jak Mike chichocze
-z czego sie śmiejesz?- zapytałam zdziwiona
-ona zawsze tak na nią mówi...nie trzeba się przejmować- powiedziała do niego moja mama
-eghem...w każdym razie, poinformuj mnie- powiedziałam
-dobrze, dobrze. Tylko grzecznie mi tam- puściła mi oko
-okok- mruknęłam
-czemu mówisz na swoją przyjaciółke...ku..kurczak?- zapytał gdy byliśmy w pokoju
-eh..można powiedzieć że ma niemiłe wspomnienia z KFC- wybuchłam śmiechem na samo wspomnienie tego zdarzenia
-to wole nie pytać- uśmiechnął się
-przyjechała!- krzyczałam i skakałam po pokoju- boze boze ! już jest
-o jejku- rzuciłam sie na plecy Michaela, przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze.
Eee...do tego  w dziwnej pozycji...Mike prawie dotykał moich ust co było nie komfortowe.
Poczułam takie coś dziwne w okolicach brzucha. Tak zwale ''motylki''
-Nie, to nie możliwe- myślałam
-e, przepraszam. Nie wiedziałam- w drzwiach stała Amy z walizką
-Am!!- wykrzyknęłam i zaczęliśmy piszczeć na cały głos
-A właśnie- zaśmiałam się sama z siebie- to jest...
-Amy jestem, dla przyjaciół- kurczak-  przedstawiła się, a Michael wybuchł śmiechem
-Mich...- zaczął ale moja przyjaciółka mu przerwała
-Gościu! wiem kim jesteś ! geniusz z ciebie- zachwycała sie Am
-Dziękuje- zawstydził się trochę- ja już będę się zbierał
-ej no. Chyba sie mnie nie boisz- udała obudzenie- Lu będzie zła że odstraszyłam jej chłopaka
-ee...ale..my...my nie jesteśmy razem- zaczęłam się jąkąć
-Niech wam będzie, ale tamta sytuacja wskazywała co innego- powiedziała
-To ja idę Lucy- poszłam za nim zamknąć drzwi
-zadzwoń później- uśmiechnęłam się
-jasne- pocałował mnie w policzek i szybko zniknął
Takiego porzgnania to ja się nie spodziewałam. Czyżbym naprawde się zakochała? Niee...to nie możliwe
-no co tak długo?- zapytała mnie Amy kiedy zjawiłam się w moim pokoju
-a nie nic- usiadłam na łóżku
-Ło..Lu, jak coś to chce być druhną na ślubie- powiedziała i zachichotała
-przestań !- warknęłam i uderzyłam ją poduszką
-no co? nie widzisz jak on na ciebie patrzy?- broniła sie rękami przed kolejnymi uderzeniami
-mówisz jak moja mama- powiedziałam
-bo ona ma racje- szturchnęła mnie łokciem
A co jeśli? hahah...ja i on? nie, coś jest ze mną nie tak.




poniedziałek, 13 stycznia 2014

''Remember The Time cz.6''

Hej !
Irene Invincible- po tym jak napisałaś komentarz pod wcześniejszą notką sama sprawdziłam nazwę bohaterki...i teraz wiem o co ci chodzi xD ale to imie i nazwisko tak jakoś samo mi do głowy przyszło, nic z neta nie brałam poza zdjęciami. :)
Zapraszam do czytania !
###################################################################################
###################################################################################
-hahaha! nie złapiesz mnie !- krzyczałam przez śmiech do biegnącego za mną Michaela
-nie wiedziałem, że masz tak dobrą kondycje- wydyszał zmęczony z rękami opartymi na kolanach
-widzisz....za mało o mnie wiesz- stwierdziłam- patrz jezioro!- wykrzyknęłam uradowana i puściłam się biegiem w stronę wody.
-chyba nie zamierzasz pływać- zapytał zdziwiony Mike
-a dlaczego nie? jest piękna pogoda- weszłam po kostki- no chodź ! chyba sie nie boisz...
-nie o to chodzi- spuścił głowe
-aa...już wieem- powiedziałam chlapiąc wodą
-co?- otrząsnął się
-wstydzisz sie- stwierdziłam i spojrzałam w jego stronę
-naprawdę chcesz wiedzieć?- zapytał dziwnym tonem
-jeśli mogę...- wyszłam z wody i usiadłam koło niego na trawie a on westchnął
-widzisz to?- podwinął rękaw lewej ręki
-ty...o boże- zatkałam usta ręką- czy...czy to bielactwo?- zapytałam
-skąd wiesz?- zdziwił się
-czytałam o tym..wiesz, kiedyś chciałam być lekarzem- oznajmiłam- ale...przecież mnie nie musisz sie wstydzić. Z tym da sie żyć.
-naprawdę nie będzie ci to przeszkadzało?- spojrzał na mnie z wahaniem
-no chodź i nie gadaj- pociągnęłam go za rękę
-ale nie mogę za długo- oznajmił
-no dobrze, dobrze- pokiwałam głową
-to co? trzy....dwa...- zaczęliśmy odliczać
-jeden!- krzyknęliśmy razem i polecieliśmy do wody
-aaa!!- zapiszczałam i chyba sie wywaliłam
-Lu, nic ci nie jest?- przestraszył sie Mike
Jeszcze nigdy sie tak nie czułam...było mi tak dziwnie...jakbym była pod wpływem jakichś proszków
-boże! ałaa!!- jęczałam z rękami na głowie
-Hej ! Lu !- wziął mnie na ręce a  ja wyplułam wode
-o jacie...co to było- zrobiłam wielkie oczy
-nie strasz mnie tak- powiedział roztrzęsiony
-przepraszam, nie wiem co sie stało...- spuściłam głowe, a on nadal trzymał mnie na rękach i wpatrywał się we mnie. Po chwili podniosłam nieśmiało wzrok...o rajuśku...jakie on ma piękne oczy...i lśnią takim niesamowitym blaskiem..można normalnie w nich utonąć.
-eghem...chyba...chyba powinniśmy już wracać- spuścił wzrok a nasze policzki nabrały koloru czerwonego
-ee...tak, tak- postawił mnie
Sytuacja zrobiła się trochę niezręczna...no cóż... nie moja wina że ma takie cudowne ciemne oczy.
Ostatni raz byłam tak odurzona czyimiś oczami chyba...w liceum..taa...przystojny, Matt.
Jak sobie go przypomne...rzygać mi sie chce. Ale o tym kiedy indziej.
-hmm...co powiesz na szarlotkę roboty mojej mamy?- zapytałam z zadziornym uśmiechem
-oo, szarlotce twojej mamy nie można odmówić- zaśmiał się

*w domu Lucy

-Mamo! już jestem! i mamy gościa!- krzyknęłam z przedpokoju
-ooo, witaj Michael- uśmiechnęła się
-dzień dobry- powiedział jak zawsze grzecznie Mike
-a co wam się stało?- zaśmialiśmy się
-weszliśmy w kałuże...bardzo dużą- Michael nie wytrzymał i wybuchł śmiechem
-aha...przydałoby się wam ubrania wysuszyć- powiedziała- i nie martw się...dla ciebie też coś się znajdzie- powiedziała w stronę Michaela
-łazienka jest tam...-pokazałam mu
-jasne- powędrował we wskazanym kierunku
-No, Lucy...czyżby się coś szykowało?- poruszyła śmiesznie brwiami
-nieee, przestań. Znowu zaczynasz- przewróciłam oczami
-Skarbie, już czas żebyś sobie kogoś wkońcu znalazła- powiedziała moja mama
-ale to już chyba moja sprawa...prawda?- przynajmniej mi sie tak wydaje
-no tak, tak...jasne- weschnęła i wzięła się za robienie zupy




wtorek, 7 stycznia 2014

''Remember The Time cz.5''

Hej !
Nie mam za bardzo humoru, ani weny więc notka może być nudna...takie tam miłosne rozterki, niektórzy z wam wiedzą o co cho...a i jeżeli ktoś nie oglądał BAD 25 to film jest dostępny na kinomaniak.tv.
Zapraszam do czytania nowej notki.
##################################################################################################################################################################
Dziś zapowiadało się na piękny dzień. Słońce grzało niesamowicie, a co to oznacza? można się opalać !
Z samego rana rozłożyłam się na leżaku w moim wieeeelkim ogrodzie. Tak, tego mi było trzeba.
-Lucy, ile można leżeć tak na tym słońcu?- zapytała mnie mama wieszając pranie
-eej no, słońce mi zasłaniasz-jęknęłam
-no i dobrze, siedzisz już tak od paru godzin. Zobaczysz...ja nie chcę słyszeć że cie plecy pieką- pogroziła mi palcem
-no już, za chwile- znów runęłam na leżak
-u ciebie już... to godzina, a za chwile, jeszcze więcej- powiedziała moja rodzicielka i weszła do domu
-boże, boże- założyłam moje przeciwsłoneczne okulary
Przekręciłam się na bok i usnęłam.
-Niee no, ja cie zabije. Wstawać! udaru jeszcze dostaniesz-krzyczał ktoś ale słyszałam jakby przez mgłę
-o jezu, przysnęło mi sie- usiadłam
-tak ci sie przysnęło że minęły całe 3 godziny- zaśmiała się
-serio?- zdziwiłam się
-tak, a teraz chodź na obiad- rozkazała mi
-chwila. Tylko się ubiorę- odrzekłam i zniknęłam za schodami prowadzącymi do mojego pokoju
Taa, tylko w co się teraz ubrać- pomyślałam i głośno westchnęłam
Po kilku minutach strojenia się wreszcie zeszłam na dół na obiad.
-No w końcu, myślałam że tam zginęłaś w tej swojej garderobie- powiedziała mama nakładając mi coś na naczynie
-fuu, to ryba- jęknęłam i z niesmakiem oddaliłam talerz
-Meg!! Meg !! cholera jasna !! co to jest?!- krzyczał mój ojciec z łazienki
-cii...!! zostawiłam sztuczny test ciążowy- zaśmiała sie
-łoo...nabrał sie- śmiałyśmy sie razem
Po chwili w kuchni zjawił się mój ojciec trzymający w rękach test...mina....bezcenna
-ha ha ha bardzo śmieszne- powiedział i pokręcił z politowaniem głową
-hahah nie gadaj, miałes stracha- powiedziałam
-no cóż...drugi taki diabeł w domu..eh- westchnął
-nie jest ze mną aż tak źle- stwierdziłam i wystawiłam mu język
Szybko zjadłam i pognałam na górę zadzwonić do Amy.
-Halo?- mówił zaspany głos
-czyżby impreza?- zaśmiałam się
-weź, taki kac że szok- stwierdziła
-dobra to nie będę ci przeszkadzać.Zadzwoń później...tęsknie strasznie- powiedziałam smutno
-ojeeej...zadzwonie, pa- rozłączyła się
Czasem żałuję, że tu jestem. Chciałabym wrócić do NY, do mojej cudownej przyjaciółki...ale cóż.
Tak sobie siedziałam dopóki nie rozbrzmiał się dzwonek mojego telefonu. Od razu odebrałam gdy zobaczyłam kto dzwoni.
-słucham?- powiedziałam grubym głosem żeby mnie nie poznał
-eee...chyba pomyliłem numery, przepraszam. Do widzenia- powiedział szybko i sie rozłączył
-boże...czy on aż tak boi sie ludzi?- zachichotałam
Sama zadzwoniłam i odebrał ale mówił bardzo strachliwym głosem
-przepraszam, to nie były żarty! to przez przypadek, ja nic nie zrobiłem- mówił szybko
-eghem...Michael? to ja Lucy- wybuchłam śmiechem
-co?- krzyknął mi do słuchawki i zachichotał
-dałeś sie nabrać !- śmiałam się z niego
-oj taam- mówił- idziemy na ten spacer?
-oo, tak tak. Przyjdź za jakieś 10 minut- powiedziałam i rozłączyłam się


sobota, 4 stycznia 2014

''Remember The Time cz.4''

Hej !
Na początku chciałabym się pochwalić, że zakupiłam książkę ''Mój przyjaciel Michael'' jestem mega szczęśliwa, ale czekam na razie aż mi dojdzie. No i chyba tyle...zapraszam do czytania nowej części.
###################################################################################
###################################################################################
-Toya...jest jeszcze noc, akurat teraz zachciało ci się iść na zakupy?- mówiłam z głową w poduszce do telefonu
-eeee...młoda, wiesz że już jest południe?- zapytała dziwnie
-serio?- podniosłam się szybko
-nie, wiesz...to wszystko ci się śni- rzekła sarkastycznie
-nooo....dobra. Możemy iść, ale chłopaki nie jadą z nami. Nie chce słuchać ich ciągłego ''ile jeszcze?'' ''Lu, ty na serio masz zamiar to kupić?'' ''weźcie...jak tu duszno'' tak jak ostatnio- powiedziałam rozczesując włosy
-Okej, tylko pamiętaj. Weź okulary i coś do przebrania...jak już wiesz moja rodzinka jest rozpoznawalna- mruknęła
-jasne, pamiętam. Za godzine będę gotowa, część- rozłączyłam się
Wykonałam te wszystkie czynności w sensie ubrałam się itp.
Pod moim domem czekał już czerwony samochód, wsiadłam do niego i od razu kierowałyśmy się do centrum handlowego.
-Wiesz...ostatnio Michael często o ciebie wypytuje..- zaczęła
-eee...tak?- zapytałam
-no...nawet chciał twój numer, ale mu nie dałam. Czyżbyś wpadła mojemu bratu w oko?- poruszyła brwiami
-hahaha- zaczęłam się śmiać ale potem przerodziło się to w bardziej nerwowy śmiech
-Lu? wiesz...po jego wzroku sądzę że jednak mu sie podobasz- stwierdziła wysiadając z pojazdu
-Eghem.,..że co?- spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami
-przecież to sie wtedy zbierze w całość !- powiedziała uradowana- chyba...chyba że...wy coś ukrywacie
-Toya...wiesz co ci powiem?- zaczęłam z politowaniem- za dużo sie naoglądałaś filmów. A to jest rzeczywistość. I nic nie ukrywamy.
-yhy, niech będzie że ci wierze- pokiwała głową
Pochodziłyśmy, od czasu do czasu coś kupiliśmy. Poszłyśmy jeszcze coś zjeść i wróciłyśmy do domu.
-kocham tą bluzke, jest śliczna- nawijałam jak najęta
-noo. Powiem ci że masz gust- stwierdziła
-czy ja wieem...- zaczęłam ale przerwał mi dzwięk mojego telefonu
-tak?- zapytałam
-część, tu Michael. Jest u ciebie Toya?- zapytał delikatny głos w słuchawce
-Tak jest, i tak zaraz przyjdzie do domu- zachichotałam
-eh..a miałem mówić żeby nie wracała nawet- też sie zaśmiał
-czyżby flirt z moim bratem?- szepnęła do mnie Toya
-chyba cie powaliło- powiedziałam
-mnie?- zapytał rozbawiony Mike
-niee...mówie do twojej siostry. I weź ją stąd bo już nie wytrzymuje- wybuchłam śmiechem
-dobra już ide- krzyknęła do słuchawki i zniknęła za drzwiami
-Lucy...jesteś?- wydobył się dzwięk z słuchawki
-tak- potwierdziłam
-może...może poszłabyś jutro ze mną na spacer?- zapytał z nadzieją wyczuwalną w głosie
-yy...tak jasne...z chęcią- rozpromieniłam się
-to super! zadzwonię jeszcze jutro- powiedział wesoły- do zobaczenia Lu
-Pa- rozłączyłam się



czwartek, 2 stycznia 2014

Bohaterowie

Tak jak już pisałam, dodaję bohaterów. Oczywiście nie będą tylko oni, ale postanowiłam że opiszę tylko tych którzy są najważniejsi w tym opowiadaniu.
Lucy De Vine - 20 lat 







Michael Jackson- narazie 24 lata (zdarzenie będzie się przenosić o kilka lat)

The Jackson 5

 
Amy Smith- przyjaciółka z NY
Vicky  McCann (pojawi się później)

środa, 1 stycznia 2014

''Remember The Time cz.3''

Hej !
Jak tam sylwester? ja mogę powiedzieć że nawet spoko...ale...no ''ale'' to nie ważne.
Kochani! dziś już rok 2014 ! Tym czasem zapraszam was na nową część.
Przepraszam, ze notki są takie krótkie, ale czasem po prostu nie mam czasu, albo weny a to co zdołam zapisać dodaję.
##################################################################################
##################################################################################
Obudziłam się około 10 rano...wow...nigdy tak długo nie spałam. Można powiedzieć, że jestem ''rannym ptaszkiem''.  Zeszłam na dół.
-Córciu...czy zawsze muszę ci przypominać żebyś schodziła ubrana, nie w pidżamie?- powiedziała ze śmiechem mama
-a co to za różnica? jest ranoo....kto nas będzie odwiedzał tak wcześnie?- zapytałam
-hmm...no nie wiem, może twoi nowi znajomi?- poruszyła śmiesznie brwiami
-Wątpię, w każdym razie...aa, nie ważne. Co jest na śniadanie?- zmieniłam temat cała uśmiechnięta
Taaak, miałam dobry humor. A właściwie nie wiem dlaczego. Może ten dzień nie będzie taki zły i zamulający?
-Nie wiem co ty chcesz, lepiej zrób sobie sama bo znowu będzie ''mamo, no jak ty to pokroiłaś'' ''mamo, więcej soli'' ''mamo, nie z tym serem''- naśladowała mnie mama
-ojj przestań. A wiesz co? odechciało mi się...- powiedziałam i już chciałam polecieć na górę ale oczywiście troskliwa mamusia musiała mnie zatrzymać
-oo nie młoda damo. Masz coś zjeść bo w anoreksje popadniesz- ostrzegła mnie moja rodzicielka po czym pogroziła mi palcem
-tak, przy mojej wadze anoreksja...wow...jakieś nowe zwyczaje- powiedziałam ironicznie i ruszyłam do pokoju słysząc za sobą jeszcze narzekania mojej mamy.
To prawda...była troskliwa, ale bez przesady. Ja to na diete muszę przejść a nie jeść ciągle...ja i te moje kompleksy.- westchnęłam
Gdy byłam już w moim pokoju natychmiast podleciałam do telefonu który natarczywie dzwonił.
-Amy ! tak się cieszę że dzwonisz!- rozchmurzyłam się
-No witaj, co tam u ciebie? jak w Gary?- zapytała moja przyjaciółka
-Nawet fajnie, wczoraj przyszli Jacksonowie...i wiesz co?- miałam zamiar powiedzieć jej o sympatii Tita do niej...haha aż śmiać mi się chce na samą myśl
-tych Jacksonów?! The Jackson's?-krzyczała a ja sie zaśmiałam
-nieee, wiesz...tak tych. I...wpadłaś jednemu w oko- powiedziałam i zaniosłam się śmiechem
-no co ty? nie kłam...dziś na aprilis- zachichotała
-mówie serio...kurczaku- wybuchłam znów śmiechem
-przestań! miałaś tak na mnie nie mówić- zawołała
-kurczaczku z KFC....- mówiłam przez śmiech
-nigdy więcej KFC...nigdyy- powiedziała
-eej, czekaj bo mam drugie połączenie- powiedziałam niepewnie,kto to może być?
-ooo, jakiś romeo? dobra zadzwoń pod wieczór. Mam nowine. Paa- pożegnała się a ja przełączyłam na drugiego rozmówcę
-ee..kto mówi?- zapytałam
-Cześć Lu!- ktoś wykrzyknął
-Witaj nieznajomy ludziu- powiedziałam wesoło
-tu Tito- przedstawił się
-no hej hej, co cię sprowadza?- zapytałam
-mamy zaproszenie, dla ciebie i twoich rodziców na grilla- zachichotał
-a to kiedy?- zapytałam ciekawa
-dziś, za jakąś godzine?- powiedział
-dobrze, będziemy...chyba, no to do zobaczenia- pożegnaliśmy się i odłożyłam telefon
Zeszłam na dół i poinformowałam o wszystkim mamę i tatę który właśnie wrócił z pracy.
Kompletnie nie wiedziałam co ubrać. W końcu tam będzie przewaga płci męskiej, więc?
Po grzebaniu w szafie znalazłam coś odpowiedniego...czarna bluzka bez rękawów z napisem ''forever young'' taak to jest to !
Już wyszykowana wyszłam razem z rodzicami z domu. Do Jacksonów nie mieliśmy za daleko. Tylko kilka kroków...właściwie to mieszkali obok ale co tam.
-Dzień dobry pani Jackson- przywitałam się grzecznie
-ooo, przyszła pani śliczna- komplementował Jackie
No cóż..zapowiada się wspaniały grill, nie ma co.